Mistrzowie Macedonii w odwrocie
Nie takiego początku Ligi Mistrzów spodziewał się zespół dowodzony przez wybitnego stratega, Lino Cervara. O ile porażka z najbogatszym klubem świata z Paryża ujmy im nie przynosi, to przegrana z Meshkovem Brześć dla dwukrotnego ćwierćfinalisty rozgrywek nie napawa optymizmem. Tym bardziej, że w zanadrzu konfrontacje z THW Kiel, Naturhouse La Rioja czy nieobliczalnym PPD Zagrzeb, z którym zagrają na wyjeździe w nadchodzący weekend. - O naszej porażce zaważył pierwszy kwadrans - źle funkcjonowała defensywa. W drugiej części zagraliśmy lepiej, mieliśmy kilka okazji na wyrównanie, ale Brześć był lepszy i zasłużył na wygraną - podsumował Cervar, którego zespół jako jedyny w grupie A pozostaje bez punktów.
Ukraińska niemoc
Mają czego żałować szczypiorniści Motoru Zaporoże. Przed tygodniem mieli już na widelcu Pick Szeged, a w sobotni wieczór nie wykorzystali bardzo dobrej dyspozycji między słupkami Richarda Stochla. Słowak dwoił się i troił, lecz jego koledzy razili nieskutecznością. a Dunkierka mimo, że w ofensywie także spisywała się nie najlepiej zainkasowała po bólach i mękach dwa "oczka". Ukraińcy jako jedynie z całej stawki w grupie D mają zerowy dorobek punktowy, a w przyszły weekend pasmo porażek najprawdopodobniej zostanie przedłużone. Ekipę Sergieja Bebeshki czeka bowiem wizyta w Kielcach.
Aalborg z nieba do piekła i z... piekła do nieba
O sporym szczęściu może mówić AaB Aalborg Handbold. Nieco ponad kwadrans przed końcem Duńczycy mieli aż siedem bramek przewagi nad Kadetten Schaffhausen, lecz Skandynawowie w wiadomy tylko sobie sposób na dobre zacięli się w ofensywie, roztrwonili okazałą zaliczkę. Co więcej - byli o krok od porażki z mistrzem Szwajcarii. W ostatniej akcji meczu remis zapewnił im jednak atomowy rzut z 12 metra Emila Berggrena. Wynik ten najbardziej ucieszył sympatyków mistrza Polski, bowiem Vive Tauron Kielce został samodzielnym liderem grupy D.
Król strzelców minionej edycji robi wszystko, aby drugi raz z rzędu sięgnąć po statuetkę dla najskuteczniejszego zawodnika Champions League. W poprzednim sezonie Serb w 16 spotkaniach rzucił łącznie 103 bramki - w obecnych rozgrywkach po dwóch kolejkach ma na swoim koncie ich już 20 i przewodzi w klasyfikacji, choć Serb czuje oddech Timura Dibirova, który ma od rozgrywającego mistrza Węgier tylko jedno trafienie mniej.
Król strzelców minionej edycji nowy sezon LM rozpoczął kapitalnie