Zawiodły na całej linii - podsumowanie sezonu w wykonaniu KPR Ruchu Chorzów

Nie takiego sezonu oczekiwali kibice, działacze, a nawet same zawodniczki Ruchu Chorzów. Niebieskie nie zakwalifikowały się nawet do najlepszej ósemki rozgrywek i musiały walczyć o utrzymanie.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak

Przed sezonem

Przed rozpoczęciem sezonu 2013/2014 w Chorzowie doszło do sytuacji, którą zwykło się określać małą rewolucją kadrową. Zmiany wymusiło na włodarzach klubu przedostatnie miejsce, które przypadło Niebieskim w poprzednich rozgrywkach. W rezultacie zdecydowano się na zatrudnienie Zdzisława Wąsa na stanowisku trenera, co było jednoznaczne z odejściem Zenona Łakomego. Ruch musiał sobie też radzić bez jednej ze swoich największych gwiazd, reprezentacyjnej skrzydłowej Kingi Grzyb, która odeszła do lepiej rokującego Startu Elbląg, a także bez doświadczonych Natalii Lanuszny i Kamili Rzeszutek. Jak się jednak okazało godną następczynią Grzyb została najlepsza strzelczyni chorzowianek, Katarzyna Sadowska.

Największym wzmocnieniem śląskiej siódemki miała być jednak znakomita rozgrywająca Agnieszka Podrygała, która w swoim poprzednim klubie wyróżniła się jako skuteczna snajperka. Oprócz niej sprowadzono również Zuzannę Ważną i Kornelię Karwacką. Na bramkę ściągnięto z kolei Paulinę Kozieł, ale akurat na tej pozycji chorzowski klub miał już świetne zawodniczki.

Na starcie rozgrywek mówiono, że gorzej niż poprzednio być już nie może. Dopiero, kiedy kolejny sezon mamy już za sobą, widać, że historia zdecydowanie lubi się powtarzać. Celem minimum Ruchu w sezonie 2013/2014 było zakwalifikowanie się do fazy play-off. Zdecydowanie odważniejsze były jednak deklaracje samego prezesa klubu. - Na pewno interesuje mnie granie o najwyższe cele. Chcę wejść do najlepszej czwórki - optymistycznie zapowiadał Klaudiusz Sevković. Nastroje starał się tonować nowy szkoleniowiec drużyny. - Zarówno ja, jak również zawodniczki i działacze, wszyscy mamy swoje ambicje. Najpierw jednak za cel postawiliśmy sobie wejście do ósemki, potem będziemy mogli myśleć o czymś więcej - mówił Zdzisław Wąs.
Agnieszka Podrygała miała być największym wzmocnieniem Niebieskich Agnieszka Podrygała miała być największym wzmocnieniem Niebieskich
Runda pierwsza

Nowe rozgrywki dawały nowe nadzieje, ale już pierwsze spotkanie, a potem kilka kolejnych, sprowadziły chorzowianki "na ziemię". Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Już inauguracyjna przegrana we własnej hali z Piotrcovią Piotrków Trybunalski najdobitniej pokazała, w którym miejscu jest Ruch. Dużym kłopotem trenera Wąsa, który niewątpliwie miał wpływ na słabsza postawę na parkiecie, była plaga kontuzji. Wykluczone z gry przez dłuższy czas były liderki zespołu - Karolina Jasinowska i Agnieszka Podrygała, także Agnieszka Pieniowska. Kłopoty na rozegraniu spowodowały, że do kadry ściągnięto z drugiej drużyny Monikę Malec. Czarę goryczy przelała klęska Niebieskich w Jeleniej Górze. W efekcie już po zaledwie 6. kolejkach z posady trenera zrezygnował Zdzisław Wąs. Nowym opiekunem KPR-u został Michał Pastuszko, dotychczas pracujący z bramkarkami.

Pod jego skrzydłami chorzowianki zaliczyły bardzo udany debiut, wygrywając w 7. kolejce swoje pierwsze spotkanie ze Startem Elbląg, ale nawet to, tylko nieznacznie poprawiło sytuację. W kolejnych pojedynkach nie nastąpił większy przełom. Niewiele dawała też lepsza postawa kilku zawodniczek takich jak Katarzyna Sadowska, czy Marlena Lesik.
W międzyczasie pojawiły się informacje, że z zespołem Niebieskich musiała pożegnać się rozgrywająca Jovana Jovović. Powodem decyzji podjętej przez klub było złamanie przez zawodniczkę regulaminu. - Jovana niejednokrotnie złamała nasz regulamin. Już Zdzisław Wąs sygnalizował problemy z dotarciem do zawodniczki. Po meczu w Jeleniej Górze zdecydowaliśmy się ją na jakiś czas przesunąć do drużyny rezerw. Niestety zawodniczka zbojkotowała mecz II ligi ze Zgodą Bielszowice, przedstawiając podejrzane zaświadczenie - mówił wiceprezes Krzysztof Zioło. W miejsce Jovović sprowadzona został uznana na ligowych parkietach Sabina Kobzar, która trafiła do śląskiego klubu na zasadzie wypożyczenia z KGHM Metraco Zagłębia Lubin.

Nie był to jednak koniec zawirowań w Chorzowie w pierwszej fazie rozgrywek. Jeszcze w listopadzie 2013 r. nastąpiła kolejna zmiana trenera. Miejsce Michała Pastuszko zajął doświadczony na Janusz Szymczyk, który miał znaleźć "lekarstwo" na fatalną formę Niebieskich. Po pierwszej rundzie rozgrywek Ruch znajdował się jednak w ścisłym "ogonie" tabeli Superligi.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Runda druga

Na pierwsze wymierne efekty pracy pod okiem nowego szkoleniowca trzeba było poczekać do 15 serii spotkań. Wtedy to chorzowianki okazały się lepsze od faworyzowanej Energi AZS Koszalin. Zwycięstwo to było o tyle cenne, że nastąpiło kilka dni po przegranej z akademiczkami w Pucharze Polski. -  Superliga miała dla nas pierwszorzędne znaczenie, stąd nieporównywalny wynik z tym z Pucharu Polski - wyjaśniała po meczu Sabina Kobzar. - Dziewczyny walczyły, a co najważniejsze wygrały, bo czasem się walczy, ale nie ma z tego punktów. Zaczęliśmy bardzo dobrze, potem pod koniec pierwszej połowy koszalinianki nas niemal doszły i trochę się obawialiśmy drugiej połowy. Na szczęście dziewczyny poradziły sobie z presją i odniosły w pełni zasłużone zwycięstwo. [i]Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem - [/i]mówił zadowolony Janusz Szymczyk.

Po raz kolejny okazało się jednak, że przełomu w grze chorzowianek nie ma. Do końca sezonu zasadniczego Ruchowi udało się pokonać już tylko szczypiornistki z Jeleniej Góry, a także outsidera rozgrywek, SPR Olkusz. Akurat to drugie zadanie było w pewnym sensie wyzwaniem, bo Niebieski zmagały się w tym czasie z... grypą jelitową. Tak, czy inaczej śląski zespół nie zdołał awansować do najlepszej ósemki i pozostała mu walka o utrzymanie.

Czy przedostatnie miejsce w tabeli Superligi KPR Ruchu Chorzów zaskoczyło Cię?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×