Marcin Wichary: Sam awans do finału nas nie zadowala. Myślimy o złocie!
Orlen Wisła Płock zgodnie z planem po trzech meczach półfinałowych odprawiła z kwitkiem Górnika Zabrze i powalczy w finale PGNiG Superligi o złoto. Nafciarze w taki scenariusz nie wątpili ani chwilę.
Pojedynek z Trójkolorowymi dał się jednak pretendentowi we znaki. - Ostatnie dwa mecze były bardzo trudne i żadne z tych zwycięstw nie było łatwe. Długo rywalizacja była wyrównana, a nawet musieliśmy wynik gonić. Dopiero w końcówce udało nam się odskoczyć na dwie bramki, a potem stopniowo swoją przewagę powiększać. To nie był dla nas spacerek - przekonuje doświadczony gracz Nafciarzy.
Przed trzecim meczem w Zabrzu w szatni Orlen Wisły Płock dało się czuć nieznaczną presję. - Wygraliśmy dwa pierwsze spotkania, ale to przed meczem wyjazdowym nie miało znaczenia. Często jest tak, że kto prowadzi 2:0 i nie wygrywa następnego meczu, to przegrywa 2:3. Mieliśmy plan, by wszystko rozstrzygnąć w trzech meczach. Nie było łatwo i tak nie było. Jedynym wyjątkiem był pierwszy mecz w Płocku, który Górnikowi nie wyszedł - analizuje "Wichura".Kwintesencją batalii drugiej z trzecią drużyną sezonu zasadniczego PGNiG Superligi Mężczyzn była pierwsza połowa meczu przy Wolności. - Kibicom na pewno ta część meczu mogła się podobać. Nam z kolei mniej, bo było dużo błędów w obronie i spora nerwowość z obu stron. Na szczęście udało nam się tuż przed przerwą doprowadzić do remisu i w drugiej połowie było łatwiej - przyznaje golkiper płocczan.
Nafciarzy nie zadowala sam awans do finału. - Cel podstawowy już osiągnęliśmy, bo mamy medal. Nie zamierzamy jednak cieszyć się ze zdobycia srebra. Chcemy zdobyć złoto i to jest nasz cel - zapowiada gracz drużyny z Mazowsza.
Mariusz Jurasik płakał po klęsce z Orlen Wisłą Płock. "Mam 38 lat, a nadal nie umiem przegrywać"