Pokaz wielkiego handballu - podsumowanie rewanżowych meczów ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów
Spektakularne pojedynki, z olbrzymią dramaturgią - zwłaszcza w Skopje i Barcelonie. Taki był weekend z Ligą Mistrzów! Jedynie w dwumeczu THW Kiel z Metalurgiem Skopje emocji było jak na lekarstwo.
Starcia rewanżowe rozpoczęły się od konfrontacji MKB Veszprém z Paris Saint-Germain. W obecnym sezonie Veszprem Arena jest twierdzą nie do zdobycia, a przed meczem z PSG mistrzowie Węgier mieli na koncie komplet zwycięstw na własnym parkiecie! Podopieczni Antonio Carlosa Ortegi podtrzymali świetną passę, lecz o to nie było jednak łatwo, gdyż po pierwszej połowie, przy sporej dozie szczęścia, Madziarzy schodzili przy remisie 12:12. W drugiej odsłonie rozwiali już jednak wątpliwości, grając jak z nut i w wielkim stylu pieczętując historyczny awans do Final Four.
- Kolonia? Marzyliśmy o tym od lat! Teraz czekają nas tam najbardziej ekscytujące mecze sezonu - nie kryje ekscytacji Mirko Alilović. - Trener powiedział, że pierwszy z celów został osiągnięty, ale nie oznacza to, że możemy już spocząć na laurach - podkreślił w wywiadzie dla nemzetisport.hu chorwacki bramkarz. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz. W pierwszej połowie szło nam dobrze, ale po przerwie mieliśmy spore problemy z dojściem do pozycji rzutowych - Philippe Gardent. - Veszprem imponująco zaczęło drugą partię, nie mogliśmy za nimi nadążyć - dorzucił Daniel Narcisse.Niezwykły przebieg miało starcie Vardaru Skopje z Flensburgiem. Przez 2/3 meczu
warunki gry dyktowali wicemistrzowie Niemiec, a gdy Anders Eggert w 37. minucie podwyższył na 18:12, w hali Borisa Trajkovskiego zapanowała grobowa cisza. Vardar przeszedł jednak niesamowitą metamorfozę i w kwadrans zmiażdżył Wikingów... 12:2!
Co więcej skopijczycy 90 sekund przed końcem mieli Final Four na wyciągnięcie
ręki (27:23), lecz gracze Ljubomira Vranjesa zachowali zimną krew, a decydujące trafienie z rzutu karnego zdobył Eggert.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W piłce ręcznej siedem bramek przewagi wydaje się sporą zaliczką. Z takim buforem
bezpieczeństwa do stolicy Katalonii udało się Rhein-Neckar Löwen. Gracze Gudmundura Gudmundssona przez lwią część premierowej odsłony prezentowali się bardzo dobrze i nic nie wskazywało, że FC Barcelona zdoła odrobić straty. Świetna końcówka sprawiła jednak, że mistrzowie Hiszpanii jeszcze przed przerwą odrobili połowę strat.
Miejsce w szeregu pokazała Metalurgowi Skopje ekipa Alfreda Gislasona. THW Kiel wysłało jasny sygnał, że mimo sporej rewolucji kadrowej przed sezonem, należy się z nimi liczyć w walce o triumf w Champions League. W starciu rewanżowym Zebry wykończyły Macedończyków zabójczymi kontratakami, w których brylowali Dominik Klein - Niclas Ekberg (łącznie 15 bramek). - THW Kiel absolutnie zasłużyło na grę w Final Four, dwukrotnie byli od nas lepsi. Mieliśmy ogromne problemy z ich obroną, w pierwszej połowie popełniliśmy zbyt wiele błędów, a taki rywal jak Kiel wie jak je wykorzystać. Jestem jednak dumny z mojej drużyny, bo drugi rok z rzędu graliśmy w ćwierćfinale. Życzę Kiel, aby ponownie wygrało Ligę Mistrzów - Lino Cervar.
Świetne wrażenie w Sparkassen Arenie pozostawił po sobie 18-letni Filip Taleski, który debiut w Lidze Mistrzów okrasił trzema pięknymi bramkami. Młody rozgrywający grał bez respektu w starciu z THW Kiel, pokazując, że ma papiery na bycie w przyszłości zawodnikiem wielkiego formatu. - To uczucie jest nie do opisania. Zadebiutowałem przeciwko najlepszemu klubowi na świecie i zdobyłem trzy niesamowite bramki. Rzucałem jak tylko zwietrzyłem okazję - wyjawił na łamach ekipa.mk wychowanek Metalurga.
Zobacz kapitalny debiut Taleskiego w LM --->>>
Losowanie par półfinałowych odbędzie się we wtorek 29 kwietnia o godzinie 12.00. Kwadrans wcześniej poznamy pary Final Four Pucharu EHF. Portal SportoweFakty.pl przeprowadzi relację LIVE z obu wydarzeń.
LM: THW Kiel ponownie rozstrzelało Metalurg, trzeci z rzędu awans Zebr do Final Four!