Wzruszony ojciec polskiego triumfatora LM: Nie myślałem, że doczekam takiej chwili

Widział przegrany finał Polski z Niemcami na MŚ i przegrane w półfinale i o trzecie miejsce Polaków w Wiedniu na ME. Eugeniusz Lijewski doczekał jednak wielkiego triumfu syna Marcina w Lidze Mistrzów.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Final Four Ligi Mistrzów sezonu 2012/2013 przejdzie do historii europejskiego szczypiorniaka. Praktycznie wszystkie cztery mecze w Kolonii były fascynujące i stały na niebotycznym wręcz poziomie. - Był to bez wątpienia jeden z lepszych turniejów finałowych w historii. Dramaturgia meczów była niesamowita. Obejrzeliśmy świetną piłkę ręczną w najlepszym wydaniu. Zespoły walczyły do ostatnich sekund, zarówno zwycięzca Ligi Mistrzów, HSV Hamburg, jak i Vive Targi Kielce, które zdobyły brązowy medal - powiedział obecny w Kolonii Eugeniusz Lijewski. - Wszystkie mecze stały na bardzo wysokim poziomie. Sam finał był zaś kwintesencją handballu. Lepszej piłki ręcznej nie można było sobie wymarzyć. Bardzo cieszę się, że w ten znakomitej imprezie nie zabrakło polskich i ostrowskich akcentów - przyznaje Lijewski, który w przeszłości prowadził KPR Ostrovię, a obecnie jest nauczycielem wychowania fizycznego w jednej z ostrowskich szkół. To właśnie w Ostrowie Wielkopolskim kilkanaście lat temu pod okiem Eugeniusza Lijewskiego karierę zaczynali jego synowie.

Turniej w Kolonii był historyczny nie tylko z uwagi na to, że po raz pierwszy po główne trofeum sięgnął Polak, ale także polski zespół zagrał w tak elitarnym gronie. - Myślę, że Vive Targi Kielce nie ostatni raz zagrało w takim turnieju. Rozsądnie jest tam budowany zespół i mam nadzieję, że w przyszłym roku znów obejrzymy w Final Four w Kolonii mistrzów Polski - wierzy Lijewski senior.

Tegoroczny turniej finałowy przyniósł niespodziewane rozstrzygnięcia, ale może właśnie dlatego sport jest taki piękny, a Final Four w Kolonii 2013 zostanie zapamiętany na długie lata. - Cieszę się, że została przerwana hegemonia hiszpańskich klubów Barcelony i Realu oraz, że padł niemiecki faworyt - THW Kiel. Inne zespoły chcą im dorównać, o czym świadczy obecność na podium Ligi Mistrzów drużyny z Polski. HSV Hamburg z kolei najpierw zdetronizowało Kilonię, a w finale pokonało Barcelonę - dodał Lijewski. Co czuje ojciec, gdy jego syn wygrywa Ligę Mistrzów, najważniejszy turniej w europejskim szczypiorniaku? - Co tu dużo kryć - miałem łzy w oczach. Po ostatnim gwizdku sędziego moja radość była niesamowita. Nigdy nie spodziewałem się, że doczekam chwili, gdy mój syn wygrywa Ligę Mistrzów. Bardzo przeżywałem to spotkanie. Dla nas z wysokości trybun dogrywka trwa tylko 10 minut. Dla zawodników na boisku to cała wieczność. Patrzyłem na syna Marcina i widziałem, że jest strasznie zmęczony. Dał jednak radę, a później kiedy przyszedł do mnie na trybuny padliśmy sobie w ramiona. Dla takich chwil warto żyć - nie kryje Eugeniusz Lijewski.

Ojciec reprezentantów Polski widział na własne oczy wiele meczów z udziałem synów zarówno tych w Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Europy, czy Lidze Mistrzów. Do tej pory były to jednak przegrane finały. Teraz doczekał wielkiego triumfu swoich synów. - Często jeżdżę na mecze z udziałem Marcina i Krzysztofa. Wiele razy wracałem z tych imprez smutny. Teraz jestem niezmiernie dumny. Radość mnie rozpiera. Vive Targi Kielce z Krzysztofem w składzie jest trzecie w Lidze Mistrzów, a HSV Hamburg ze starszym synem Marcinem zdobyło główne trofeum. To wielki dzień dla rodziny Lijewskich. Radość jest tym większa, że w sobotę obchodziłem urodziny. Piękniejszego prezentu nie mogłem sobie wymarzyć - kończy szczęśliwy ojciec Polaka, którzy przeszedł do historii europejskiego handballu.

Eugeniusz Lijewski (z prawej) w rozmowie z Bertusem Servassem. Eugeniusz Lijewski (z prawej) w rozmowie z Bertusem Servassem.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×