Euforia wylewała się z wnętrzności - rozmowa z Marcinem Lijewskim, zwycięzcą Ligi Mistrzów

Marcin Lijewski jako pierwszy Polak w historii sięgnął po triumf w Lidze Mistrzów w piłce ręcznej. Wielokrotny reprezentant Polski wygraną z HSV Hamburg ukoronował swoją piękną karierę.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Maciej Kmiecik: Co czuje zawodnik, który przechodzi do historii polskiego szczypiorniaka, wygrywając jako pierwszy Polak Ligę Mistrzów?

Marcin Lijewski: Nie chciałbym przeklinać, ale jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że jest to zajebiste uczucie. Trudno to opisać słowami. Coś niesamowitego. Ukoronowanie mojej kariery. Lepszego nie mogłem sobie wymarzyć.

Miałeś do tej pory dwa srebrne medale i brązowy w Lidze Mistrzów. Tak jak mówiłeś w sobotę po półfinale, do trzech razy sztuka?

- Dokładnie. W moim przypadku sprawdziło się to powiedzenie. Zagrałem trzeci finał Ligi Mistrzów w życiu i wreszcie zdobyłem główne trofeum.

Tak Marcin Lijewski cieszył się po finałowym meczu w Kolonii. Tak Marcin Lijewski cieszył się po finałowym meczu w Kolonii.
Wystawiliście jednak wszystkich swoich fanów na niesamowitą próbę nerwów. Najpierw goniliście Barcelonę, a później mając cztery bramki przewagi, nie wykorzystaliście kontry sam na sam i Hiszpanie wrócili do gry...

Druga połowa była niesamowita. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Popełnialiśmy błędy, ale rywal też się mylił. Ja sam w drugiej połowie zrobiłem chyba wszystkie możliwe błędy. Zarówno ten mecz, jak i sobotni pojedynek z THW Kiel kosztował nas sporo zdrowia. Grałem ostatkiem sił. Miałem momentami ciemno przed oczami. Warto jednak było tak się poświęcić. Co tam popełnione błędy. Teraz to ja mam na szyi złoty medal i przeszedłem do historii.

W końcówce dogrywki byłeś ewidentnie faulowany na rzut karny, a sędziowie w ogóle nie zareagowali. Jak to skomentujesz?

- Nie będę oceniał pracy sędziów. Co to teraz zmieni? Mam złoto i jestem szczęśliwy. Wszyscy widzieli tę sytuację i niech sami ocenią.

Z jednej strony mnóstwo polskich kibiców, którzy trzymali za Ciebie kciuki w finale, a z drugiej wielu fanów HSV i Niemców nawet z Kiel, dopingujących Hamburg. Coś niesamowitego działo się w Lanxess Arena. Docierał do Ciebie ten doping polskich fanów?

- Widziałem i słyszałem co się dzieje. Mówiono mi, że skandowano nawet moje nazwisko. Przyznam się szczerze, że tego nie słyszałem. Najważniejsze jednak, że polska flaga była na najwyższym stopniu podium. Była też flaga Chorwacji. Widać, że handball łączy ludzi z całej Europy. Jestem dumny z zachowania Polaków, którzy potrafili docenić klasę rywali. Zachowali się naprawdę wspaniale. Można fanów z Kielc stawiać za wzór. Jeszcze raz podkreślę, stojąc na podium byłem bardzo dumny z faktu, że jestem Polakiem.

Marcin Lijewski i jego HSV wraz z głównym trofeum za wygranie Ligi Mistrzów. Marcin Lijewski i jego HSV wraz z głównym trofeum za wygranie Ligi Mistrzów.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×