Monika Migała: Byłyśmy bardzo zmobilizowane

Szczypiornistki Ruchu Chorzów po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonały na własnym parkiecie ekipę Politechniki Koszalińskiej 28:26. Chorzowianki plasują się dokładnie w połowie stawki Superligi.

Piotr Lubaszka
Piotr Lubaszka

Bardzo dobre widowisko, wyrównana walka do ostatnich sekund, a to wszystko na oczach selekcjonera reprezentacji, Kima Rasmussena. Tak w skrócie można podsumować sobotni pojedynek pomiędzy Ruchem a Politechniką w Chorzowie. "Niebieskie", mimo że do przerwy przegrywały z koszaliniankami jednym trafieniem, to ostatecznie mecz przed własną publicznością wygrały, głównie dzięki lepszej końcówce. - Byłyśmy bardzo zmobilizowane na ten mecz, po porażce w Elblągu po prostu musiałyśmy wygrać. Mecz był bardzo ciekawy dla oka kibica, praktycznie była walka do ostatnich minut, ale to my w końcówce odskoczyłyśmy na dwie bramki i to my dopisujemy dwa punkty do naszego konta - powiedziała po zakończeniu spotkania skrzydłowa Ruchu, Monika Migała.

25-letnia szczypiornistka Ruchu rozegrała w niedzielę bardzo dobre zawody. Zdobywając 9 bramek była bowiem najskuteczniejszą zawodniczką swojej drużyny. - To zasługa moich koleżanek. W tym meczu dostałam sporo piłek na skrzydło i udawało mi się te podania zamieniać na bramki (uśmiech) - oceniła swój występ Migała.

Teraz przed podopiecznymi trenera Janusza Szymczyka wyjazd do Piotrkowa, gdzie "Niebieskie" będą walczyć o punkty ze słabo spisującą się w obecnych rozgrywkach Piotrcovią. - Wiadomo, że Piotrków zaczął troszkę słabo, ale trzeba przyznać, że dziewczyny walczą do końcowego gwizdka i tanio skóry nie sprzedadzą. Trzeba wyjść na parkiet maksymalnie zmobilizowanym i przywieźć kolejne dwa punkty do Chorzowa - zakończyła Monika Migała.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×