Michał Kubisztal: Nikt nie pourywa nam głów

Szczypiorniści Orlen Wisły Płock w najbliższy weekend zagrają w turnieju o "dziką kartę" Ligi Mistrzów. By awansować do elitarnych rozgrywek Nafciarze będą musieli wygrać dwa spotkania.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński

W półfinale turnieju o "dziką kartę" Champions League podopieczni Larsa Walthera zmierzą się z niemieckim HSV Hamburg. - Wiemy jaką szansę mamy przed sobą - zapewnia Michał Kubisztal. - Nie jesteśmy faworytem, ale myślę, że to nas stawia w trochę lepszej sytuacji. Jeśli przegramy, to nikt nam głów nie pourywa. HSV jest zespołem z górnej półki, ale takim, z którym można walczyć i tak do tego podchodzimy - dodaje rozgrywający płockiej Wisły.

W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów dwukrotnie doszło do pojedynku Orlen Wisły z HSV. W obu przypadkach Nafciarze ulegli bardziej doświadczonej drużynie z Hamburga. Faworytem sobotniego półfinału też będą gracze z Niemiec. - Na szczęście faworyt nie zawsze wygrywa. Uczciwie będzie powiedzieć 60 do 40 na korzyść HSV - odpowiada Kubisztal zapytany o procentowy podział szans na zwycięstwo.

Kubisztal, który przez kilka lat występował w Bundeslidze doskonale zna drużynę z Hamburga. - Jest to niezwykle mocny zespół, bo naszpikowany reprezentantami różnych krajów jak: Vori, Lacković, Hens, Beutler czy Marcin Lijewski - mówi. - Są to zawodnicy o ogromnych możliwościach, ale nie stanowią oni takiego monolitu, jaki się od nich oczekuje. Więc tutaj upatrujemy swojej szansy - dodaje.

Niemiecki team z Hamburga ma jednak swoje problemy. Drużyna prowadzona przez Martina Schwalba nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. - Ten zespół w zeszłym sezonie nie ugrał tak naprawdę nic. Czwarte miejsce w Bundeslidze i brak pucharów były dla nich katastrofą. HSV przechodzi jakiś kryzys. Ciężko powiedzieć, co się dzieje w środku drużyny. Na pewno nie jest najlepiej - podkreśla reprezentant Polski.

- Chciałbym, żeby mecz ułożył się dla nas idealnie. Żebyśmy od początku narzucili swój styl gry. Wierzę, że będzie to wyrównane spotkanie, w którym o zwycięstwie zdecydują jakieś niuanse czy pojedyncze błędy. Chciałbym, żebyśmy wygrali dwoma bramkami, ale to są tylko moje życzenia - powiedział nam Kubisztal, który sobotni mecz rozpocznie prawdopodobnie na ławce rezerwowych.

Ewentualne zwycięstwo nad HSV spowoduje, że w finale turnieju Nafciarze trafią na teoretycznie słabszego przeciwnika. Będzie to słoweński Cimos Koper lub francuski Saint Raphael Var Handball. - Z Cimosem dwukrotnie przegraliśmy w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Ten zespół pokazał, że potrafi grać w piłkę ręczną. Francuzi są gospodarzem turnieju. Ktoś powiedział pół żartem, pół serio, że jeśli ogramy HSV to potem będzie z górki. Przyjmuję te słowa z dużym przymrużeniem oka - zakończył Kubisztal.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×