Azoty-Puławy zmazały plamę. Triumf był "obowiązkiem"

KS Azoty-Puławy po dwóch porażkach z rzędu wróciły w niedzielę na zwycięską ścieżkę w Orlen Superlidze. Rywal nie był jednak wymagający. Każdy inny wynik niż pewna wygrana z MKS Zagłębiem Lubin byłby sporą niespodzianką.

Małgorzata Boluk
Małgorzata Boluk
Kacper Adamski w akcji Materiały prasowe / Orlen Superliga / KS Azoty-Puławy / Kacper Adamski w akcji
Po ostatniej porażce z Industrią Kielce i sensacyjnej przegranej z Zepterem KPR Legionowo, ekipa z Puław potrzebowała pozytywnego bodźca w postaci trzech punktów i na niedzielę nie zakładała nawet innego scenariusza. Walczące o jak najlepszą pozycję przez fazą play-off Azoty wiedziały, że miejsca na wpadki już nie ma i wygrana z niżej notowanym MKS Zagłębiem Lubin to wręcz "obowiązek".

Ekipa gospodarzy nie pokpiła sprawy i zaczęła mecz od szybkiego trzy do zera. Drużyna Miedziowych doskoczyła do miejscowych po trafieniach Michała Stankiewicza i Patryka Iskry, ale po krótkiej wymianie ciosów znów przyspieszyły Azoty-Puławy, które zanotowały serię czterech bramek z rzędu (9:5 w 20').

MKS Zagłębie Lubin nie przestało jednak naciskać i po kolejnym celnym rzucie Dawida Krysiaka złapało kontakt (11:10 w 13'). Od tego momentu bramki padały naprzemiennie, a w końcówce pierwszej połowy inicjatywę znów przejął zespół z Puław. Pięciobramkowa przewaga do przerwy mogła dawać miejscowym już pewien komfort.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

W trzecim kwadransie zawodów stało się jasne, że emocji w tym spotkaniu już nie doświadczymy. Azoty seryjnie trafiały do bramki przyjezdnych i wypracowały sobie dwucyfrowy dystans (25:14 w 43'). Nie do zatrzymania był Iwan Burzak, który wraz z Kacprem Adamskim i Rafałem Przybylskim stanowił o ofensywnej mocy gospodarzy.

Przy tak wysokim prowadzeniu trener Siergej Bebeszko mógł pozwolić sobie na rotowanie składem i wpuszczenie na plac gry juniorów. MKS Zagłębiu Lubin pozostała już jedynie walka o przypudrowanie wyniku. Gdyby nie zryw w ostatnich minutach i seria pięciu bramek z rzędu, końcowy rezultat mógł wyglądać znacznie gorzej.

MVP meczu został wybrany Mateusz Zembrzycki, który w niedzielnym starciu z ekipą Miedziowych wybronił aż szesnaście rzutów i mógł pochwalić się aż 48-procentową skutecznością.

KS Azoty-Puławy - MKS Zagłębie Lubin 36:24 (17:12)

Azoty: Zembrzycki, Borucki - Burzak 8, Adamski 7, Przybylski 6, Marciniak 4, Gogola 3, Ostroushko 3, Górski 2, Urbanek 1, Jaworski 1, Janikowski 1, Bereziński, Zarzycki, Fedeńczak.
Karne: 10 min.
Kary: 1/1

Zagłębie: Procho 1, Schodowski - Bekisz 5, Krysiak 5, Stankiewicz 5, Kałużny 4, Hlushak 1, Iskra 1, Rutkowski 1, Gębaka 1, Drozdalski, Krupa, Michalak, Kozłowski, Pedryc
Karne: 0/1
Kary: 8 min.

Sędziowie: Adrian Dmitruk i Wojciech Kasznia

Czytaj także:
Wielkie słowa o 21-letnim Polaku. I to prosto z Francji
"Nie wiem co się stało". Szok w Kielcach po klęsce

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×