Szymon Mierzyński: Lech Poznań znów popadł w przeciętność (komentarz)
Wielki entuzjazm przeradza się w zwątpienie. Lech Poznań popada w coraz większą przeciętność i niewiele wskazuje na to, że Dariuszowi Żurawiowi uda się doprowadzić do rychłej odbudowy silnej drużyny.
Dariusz Żuraw mocniej postawił na Tymoteusza Puchacza, coraz więcej szans dostaje też Paweł Tomczyk. Tak zbudowany zespół zaczął sezon nieźle, a po siedmiu punktach wywalczonych w pierwszych trzech spotkaniach, kibice odzyskali wiarę w sukcesy i na hicie ze Śląskiem Wrocław pojawiło się ich 32 tys.
Właśnie wtedy zaczęły się poważne problemy poznaniaków. Starcie z niespodziewanym liderem z Dolnego Śląska obfitowało w proste błędy w defensywie i zakończyło się porażką 1:3. Jednak wtedy jeszcze - choć wynik był rozczarowujący - lechici wciąż prezentowali ciekawy i przyjemny dla oka styl. Tak samo było w wyjazdowych starciach z Arką Gdynia (mimo wstydliwego bezbramkowego remisu) i w Bełchatowie, gdzie ekipa ze stolicy Wielkopolski wygrała 3:2 z Rakowem Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Rafał Gikiewicz obronił karnego! Union przegrał z Werderem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
->Premier League. Tammy Abraham zawstydził poprzednich napastników Chelsea. Niesamowita statystyka
Sęk w tym, że z kolejki na kolejkę kłopotów w "Kolejorzu" jest coraz więcej. Mecz z Cracovią (1:2) znów ściągnął na trybuny dużo kibiców (ponad 25 tys.), jednak wiele wskazuje na to, że to ostatnia tak wysoka frekwencja na dłuższy czas. "Pasy" całkowicie zneutralizowały zespół Dariusza Żurawia i doprowadziły go do bezradności. Żadnej poprawy nie przyniósł wyjazdowy mecz z Lechią Gdańsk, też przegrany 1:2, choć przy lepszej skuteczności rywala ta porażka mogła być znacznie wyższa.
Przed wyjazdem do Trójmiasta Dariusz Żuraw podkreślał, że jego sztab mocno pracował nad błędami w defensywie i jeśli uda się je wyeliminować, wyniki będą lepsze. Na razie nic z tego, bo progresu nie ma. Niepokojący dla Lecha jest fakt, że rywale go rozpracowali i z dobrej gry z początku rozgrywek niewiele zostało. Próby prowadzenia akcji od własnej bramki skutkują wyższym pressingiem przeciwników, co sprawia, że poznańska obrona gra niepewnie. Cracovia i Lechia natomiast były na tyle dobrze zorganizowane, że tych mankamentów w Lechu pojawiło się znacznie więcej. Do pomyłek w tyłach doszły niemoc w rozegraniu i mała liczba sytuacji.
Poznaniacy znaleźli się w trudnym położeniu. Kadra z jednej strony nie jest wąska, z drugiej trudno w niej znaleźć piłkarzy, którzy wchodząc do składu, natychmiast zagwarantowaliby podniesienie poziomu. Wiele wskazuje na to, że letnich wzmocnień było po prostu za mało i w Lechu zbyt łatwo uwierzono, że luki po czystce dadzą radę wypełnić wychowankowie. Jeśli następne spotkania potwierdzą ten problem, "Kolejorz" utknie w środku tabeli na dobre, a wtedy wrócą demony z poprzednich rozgrywek i o tłumach na trybunach będą mogli przy Bułgarskiej zapomnieć.