Thibaut Courtois. Córeczka tatusia

200 tysięcy funtów. Na tyle zarząd Chelsea wycenił nieobecność Thibaut Courtois podczas wtorkowego treningu. Belg przebywa obecnie nie w Londynie, a swoim kraju. I tak próbuje wymusić transfer do Realu Madryt. Wcześniej robił to za pomocą 3-latki.

Maks Chudzik
Maks Chudzik
Thibaut Courtois Getty Images / Shaun Botterill/ / Na zdjęciu: Thibaut Courtois
W 2013 roku Peter Odemwingie przejechał 120 kilometrów z Birmingham do Londynu i nieproszony rozsiadł się w centrum ośrodka treningowego Queens Park Rangers. W ten sposób napastnik próbował wymusić przejście na południe Anglii. Reprezentanta Nigerii wyproszono z pokoju, lecz ten nie chciał opuścić siedziby klubu. Ostatecznie musiała interweniować ochrona. Jeden z czołowych brytyjskich agentów piłkarskich Jon Smith opisywał w swojej książce "The Deal": "Dla piłkarza nie ma tak niepożądanego transferu, którego nie da się przyklepać. Wystarczą chęci".

Nierówna murawa, przykry zapach w szatni czy brak tortu urodzinowego (jak w przypadku Yayi Toure) to tylko niektóre pomysły na to jak można szukać ucieczki z obecnego zespołu. Aktualnie do historii futbolu przechodzi przypadek Thibaut Courtois, który ruch do Realu Madryt motywuje…swoją trzyletnią córeczką.

Tata z FaceTime

Trzeba przyznać, że tego jeszcze nie grali. Jeśli jakaś osoba miała stać za problemami piłkarza w klubie, to raczej zrzędzący trener albo prezes, który nie chce wręczyć podwyżki. Raczej nigdy przedszkolak. Aby jednak zrozumieć motywy Courtois trzeba cofnąć się w czasie do lat 2011-2014. Wówczas raczkujący na wielkiej scenie Thibaut był wypożyczony z macierzystej Chelsea do Atletico Madryt. 36 miesięcy wystarczyło, żeby bramkarz nazywał samego siebie "w połowie Hiszpanem": - Od pierwszej minuty zakochałem się w tym kraju. W ludziach, sposobie życia, żywienia. Do tej pory utrzymuje siestę - opowiadał jeszcze na początku roku Courtois.

ZOBACZ WIDEO Show Sergio Aguero. Tarcza Wspólnoty dla Manchesteru City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jak wypisywały miejscowe tabloidy, Belg dzielił swoją miłość z Martą Dominguez. Ich związek trwał parę lat, a jego owocami są trzyletnia córka Adriana oraz roczny syn Nicolas. Sielanka trwała w najlepsze - jeszcze bez potomków - dopóki po swojego podopiecznego nie zgłosili się działacze Chelsea. Courtois musiał dokonać wyboru: kariera albo ukochana. Powód? Jego wybranka nawet nie myślała o przeprowadzce do zachmurzonego Londynu. Była pewna, iż Courtois postanowi tak samo. A jednak. Thibaut uciekł na Wyspy, a Marta została w stolicy Hiszpanii sama. Parę tygodni później Belg odwiedził dziewczynę, a Dominguez po wizycie został ciążowy brzuszek. Już wtedy jedyne na co mogła liczyć to tylko przelewy na swoje konto.

Courtois podjął ostateczną decyzję. O zmianie planów nie chciał nawet słyszeć. Jedynie zapewniał, że pewnego dnia wróci do bliskich, lecz Dominguez z czasem przestała wierzyć tym zapewnieniom. W zeszłym roku zerwała z Courtois oraz ograniczyła przyloty dzieci do ojca: - Doszło do takiego momentu, że moja córka kontaktuje się ze mną niemalże wyłącznie przez FaceTime. Często podczas tych rozmów mówi mi, że za mną tęskni - mówi 26-latek, który po chwili dodaje wprost: - Przez to moje serce znajduje się w Madrycie.

Samotna ofiara

Jak na dobrego ojca przystało Courtois zapowiedział, iż "wykorzysta każdą okazję aby wrócić do swoich dzieci". Taka właśnie nadeszła. Belg znajduje się o 12 miesięcy przed zakończeniem swojego kontraktu z Chelsea, a zainteresowanie jego usługami wyraża… Real Madryt. Zawodnik zapowiedział nawet przedstawicielom klubu ze Stamford Bridge, iż obecnej umowy nie zamierza przedłużyć. Teraz więc działacze mają ostatnią szansę aby zarobić na nim jakiekolwiek pieniądze. I to nie mało bo 35 milionów funtów. Temat podchwycił agent zawodnika, który przekazał dziennikowi "The Sun", iż piłkarz czeka na zaakceptowanie oferty i zakończenie koszmaru rodzinnego. Courtois mógłby przebywać z dziećmi codziennie, a nie od święta. Adriana i Nicolas wreszcie poczuliby prawdziwą definicję słowa: "tata".

W tym miejscu jednak czas na mniej romantyczną, ale bardziej prawdopodobną wersję wydarzeń. Jak zapowiadał sam Belg jeszcze parę miesięcy temu: - Pierwszeństwo w rozmowach odnośnie nowego kontraktu mają przedstawiciele Chelsea. Nie kluby z utęsknionego Madrytu.

I tak rzeczywiście było. Obie strony usiadły wspólnie do stolika, a Courtois zażądał podczas negocjacji podwyżki w wysokości 200 tysięcy funtów. Wtedy w prasie sam zawodnik nie skarżył się na tęsknotę za dziećmi czy hiszpańskim słońcem. Mówił, iż zależy mu na grze w Premier League. Nagonka zaczęła się dopiero ciut później. Dokładniej w momencie kiedy Anglicy nie zgodzili się na warunki przedstawione przez agentów bramkarza.

Czy historia o dzieciach jedynie pomaga Belgowi osiągnąć korzystną ofertę finansową? Na pewno temu nie przeszkadza. Niewielu też podważy motywy działania Courtois. W końcu najważniejsza jest rodzina. Jeden z najlepszych agentów piłkarskich na świecie przedstawił anonimowo listę 8 podpunktów jak zawodnicy powinni wymusić transfer ze swojego klubu. Historia o tęsknocie za rodziną Thibaut sama w sobie spełnia trzy najbardziej skuteczne jak "wywiad w smutnym tonie do zagranicznej prasy" czy "zadeklarowanie lojalności na pokaz". Do przypadku Courtois najbardziej jednak pasuje "motyw samotnej ofiary" oraz ten najnowszy: "opuszczanie treningów".

Poprzeczka

W końcu jak powtarza sam piłkarz, z jednej strony "kocha on Londyn", ale "mocno tutaj cierpi". Działacze Chelsea na początku nie byli wzruszeni takimi deklaracjami. Na złożoną w maju przez Real ofertę nawet nie spojrzeli. Teraz jednak sami są znudzeni fabułą transferowej sagi oraz samym zachowaniem bramkarza. W mediach krąży od nazwisk potencjalnych następców 26-latka. Nawet szkoleniowiec zespołu Maurizio Sarri, opowiadał w kontekście Thibaut, iż "szuka jedynie zawodników z dużym poziomem motywacji".

Jakie tak naprawdę są prawdziwe motywacje Courtois? To wie tylko on sam. Jak na razie Belg nie udziela żadnych wypowiedzi odnośnie swojej przyszłości, gdyż do poniedziałku znajdował się na pomundialowym urlopie. Zawodnik Chelsea został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju rozgrywanego na rosyjskich arenach. Jak tłumaczyli tą decyzję dziennikarze "Daily Mail": - Thibaut zaimponował przede wszystkim w ćwierćfinałowym starciu przeciwko Brazylii gdzie wielokrotnie wybijał piłkę po uderzeniach przeciwników nad poprzeczkę swojej bramki.

Jeśli historia o tęsknocie za rodziną rzeczywiście okaże się bajeczką to Courtois nie zaimponuje już raczej nikomu. A tak wysoko postawionej sobie poprzeczki głupoty i bezduszności raczej też trudno będzie komukolwiek przebić.


Czy popierasz zawodników, którzy wymuszają siłą transfer do wymarzonego klubu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×