Łukasz Witczyk: Górnik Zabrze musi nauczyć się grać przy pełnych trybunach (komentarz)

Górnik Zabrze przegrał w Wielkich Derbach Śląska z Ruchem Chorzów 0:2. Zabrzanie również mocno nadszarpnęli zaufanie u kibiców. Górnik musi nauczyć się grać przy dużej publiczności.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

W niedzielę po raz pierwszy kibice mogli oglądać mecz Górnika ze wszystkich trzech nowych trybun. Organizatorzy zadbali o specjalną oprawę, była orkiestra górnicza, a mecz zapowiedziała Krystyna Loska. - Zagrajcie jak wasi koledzy za dawnych lat - mówiła, a mecz z trybun oglądały legendy śląskiego zespołu. Nie da się ukryć, że w Zabrzu tęsknota za sukcesami jest ogromna, a nowy stadion ma być krokiem do rozwoju klubu.

Jednak zanim Górnik ponownie będzie w czołówce ligi, minie jeszcze wiele miesięcy. "Zagraj, zagraj jak za dawnych lat" - słychać było z trybun wypełnionych po brzegi. Wielkie Derby Śląska oglądało blisko 25 tysięcy widzów, którzy głośnym dopingiem zagrzewali do boju piłkarzy Górnika. Wydawałoby się, że to idealne warunki do rozegrania dobrego meczu, pokazania lokalnemu rywalowi przysłowiowego miejsca w szeregu.

Presja nałożona na piłkarzy Górnika była ogromna. W Zabrzu w niedzielę było piłkarskie święto. Kibice na trybuny ściągali już na dwie godziny przed meczem, kolejki przed kasami były ogromne. Ruch zagrał bez żadnej presji, Górnik musiał wygrać. Derby to coś więcej niż mecz, ale ewentualna porażka na wyjeździe zostałaby chorzowianom szybko wybaczona. Zwłaszcza że pokazali walkę na boisku.

Nie ma co ukrywać, Górnik zawiódł i jest to dość subtelne określenie. Kibice marzyli o tym, by ich ukochana drużyna rozniosła lokalnego rywala. Jednak zabrzanie byli bezradni, jak dziecko we mgle. Nie mieli pomysłu na to, by ograć defensywę Ruchu Chorzów. Nie mieli nic, oprócz fanatycznego dopingu kibiców, który powinien ich nieść do triumfu.

Minie jeszcze dużo czasu, zanim zabrzański stadion będzie twierdzą nie do zdobycia. Górnik musi nauczyć się grać przy tak dużej publiczności. Przez ostatnie lata zabrzanie grali na placu budowy, a na trybunach mogło zasiadać maksymalnie 3 tysiące widzów. Dopiero w zeszłej rundzie zwiększono liczbę miejsc do ponad 8 tysięcy. Zabrzanie ten mecz przegrali w głowach. Sami mówili po spotkaniu, że nie udźwignęli jego ciężaru. A będzie jeszcze trudniej, bo kibice długo nie zapomną tej kompromitacji.

Chorzowianie mieli przewagę w przygotowaniu mentalnym. Trener Waldemar Fornalik ma za sobą wiele meczów rozegranych przy jeszcze większej publiczności w czasach, kiedy był selekcjonerem reprezentacji Polski. To doświadczenie z pewnością ułatwiło mu przygotowanie piłkarzy pod względem mentalnym. Dla Leszka Ojrzyńskiego był to pierwszy taki mecz, kiedy jego drużyna gra jako gospodarz, a na trybunach jest blisko 25 tysięcy widzów. Teraz trener Górnika musi szybko wyciągnąć wnioski, by jak najszybciej odbudować zaufanie.

Łukasz Witczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×