Trener Rozwoju Katowice: Udało nam się urwać ze stryczka

W pierwszym meczu na własnym stadionie Ślązacy dostarczyli swoim kibicom wielu emocji. Choć Rozwój był bliski przegranej z Drutex-Bytovią, to w doliczonym czasie gry uratował remis.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Sobota 15 sierpnia był dla Rozwoju Katowice historycznym dniem, gdyż zespół zadebiutował przed własną publicznością na poziomie I ligi. Spotkanie toczyło się w upale, co nie sprzyjało graniu w piłkę.
- Jesteśmy po debiucie w I lidze na swoim stadionie. Byłem bardzo ciekawy jak zawodnicy nie tylko wytrzymają ten upał, ale jak się zaprezentują przy dość licznej publiczności, która zgromadziła się na stadionie. Oczywiście, jestem bardzo wdzięczny podopiecznym za to, że wytrzymali do końca i uratowali wynik, udało nam się urwać ze stryczka, bo przegrywaliśmy 0:1. Nie chciałbym debiutować z porażką w tym meczu - przyznał Marek Motyka.

W pierwszej połowie lepiej prezentowali się Ślązacy, którym jednak brakowało skuteczności. Z kolei piłkarze Drutex-Bytovii Bytów wrócili po przerwie zmobilizowani, poprawiając swoją postawę. Mocno otworzyli drugą część meczu, a ich starania przyniosły efekt w 58. minucie, gdy piłka trafiła do Janusza Surdykowskiego, który głową skierował ją do bramki tuż przy słupku.

Minuty mijały i wydawało się, że spotkanie zakończy się zwycięstwem gości 1:0. Jednak po raz kolejny Rozwój pokazał śląski charakter, doprowadzając do remisu w doliczonym czasie gry za sprawą Filipa Kozłowskiego.

- Cieszymy się z tego remisu, ale mamy też ogromny niedosyt, bo uważam, że sytuacji mieliśmy więcej i właściwie to można powiedzieć, że kontrolowaliśmy cały czas losy spotkania i mieliśmy przeciwnika dokładnie rozszyfrowanego, także niczym nas nie zaskoczył. Szkoda, że skuteczność szwankowała, bo sytuacji czy to z rzutów rożnych, czy z gry trochę było, już nie wspominając o słupku. Przypadkowo rozegrana akcja Bytovii zaskoczyła mnie, bo sytuacji i strzałów za wiele nie mieli, obrona spisywała się w miarę solidnie i nagle z niczego wpadła bramka. Później było to trochę bicie głową w mur, próbowaliśmy zmianami jeszcze pobudzić tę grę ofensywną, co się udało. Dziękuję Kozłowskiemu, że tę sytuację wykorzystał. Inaczej, niż rywale odbieramy ten remis po tym jak ratowaliśmy się w końcówce. Bardzo gorąco dziękuję licznie zgromadzonej publiczności za to, że wspomagała nas swoim dopingiem, bo zawodnikom na tym stadionie jest to bardzo potrzebne, liczymy na jeszcze więcej kibiców. Zrobimy wszystko, by poprawić skuteczność, a nasza gra podobała się bardziej - powiedział szkoleniowiec.

Rozgrywki I ligi beniaminek zainaugurował udanie, bo od zwycięstwa w Grudziądzu. Potem jednak przyszedł blamaż w Suwałkach, gdzie katowiczanie przegrali z Wigrami 0:4.

- Niezły mecz rozegraliśmy w Grudziądzu, z czego się bardzo cieszyliśmy, bo zdobyliśmy całą pulę, której się nie spodziewałem. Oczywiście, totalny blamaż w Suwałkach, chcieliśmy to zmazać dobrym spotkaniem u siebie. Nie udało się wygrać, trzeba cieszyć się z remisu. Uważam, że zagraliśmy solidny mecz. Przeciwnik groźny, wiedzieliśmy że nie możemy się odkryć, że mają groźnych napastników - dodał Motyka.

W czwartej kolejce I ligi Ślązaków czeka wyjazdowe starcie ze Stomilem Olsztyn. Mecz odbędzie się w sobotę 22 sierpnia.

Uraz Łukasza Kopczyka. Wróci do gry za tydzień?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×