Kontrowersyjna porażka Korony. "Były trzy takie sytuacje"
Zespół Marcina Brosza po raz pierwszy w sezonie musiał uznać wyższość rywala. Porażce z Ruchem Chorzów towarzyszyły jednak pomyłki arbitrów, które wypaczyły wynik rywalizacji na Kolporter Arenie.
Złocisto-krwiści, chociaż mieli też dobre momenty, znacznie bardziej niż w poprzednich spotkaniach dali się zdominować nerwom, które źle wpływały na podejmowane decyzje. - Chcieliśmy jak najszybciej zdobyć gola. Ci chłopcy są ambitni, do tego dopisała publiczność i ta adrenalina nie zawsze idzie w parze z jakością. Pamiętajmy, że dopiero budujemy ten zespół i naprawdę było dużo pozytywów.
Niestety w pojedynku kończącym 3. kolejkę Ekstraklasy nie zabrakło kontrowersyjnych decyzji sędziów. Według telewizyjnych powtórek obie bramki dla Niebieskich nie powinny zostać uznane, a to dlatego, że ich strzelcy - Eduards Visnakovs i Mariusz Stępiński - byli w momencie podania na spalonym. Zdaniem trenera Brosza to nie jedyne błędy. - Najbardziej kontrowersyjną sytuacją jest wydarzenie z 44. minuty, kiedy Michał Przybyła doszedł do piłki głową w polu karnym i został popchnięty przez zawodnika z Chorzowa i sędzia wtedy zakończył pierwszą połowę - powiedział.
Czy porażka w takich okolicznościach może negatywnie wpłynąć na nastawienie zawodników z Kielc? - Staramy się koncentrować na sobie. Zostawiam to Kolegium Sędziów i ich ocenie. Były jednak trzy bardzo kontrowersyjne sytuacje.
Korona zatrzymana. Ruch zdobył Kielce - relacja z meczu Korona Kielce - Ruch Chorzów