Od piłkarza do kulturysty i zapaśnika. Niezwykła przemiana Tima Wiese

Michał Fabian
Michał Fabian

Sześciokrotny reprezentant Niemiec wyśmiał te zarzuty. - Niektórym to się podoba, innym nie, a ja dalej robię swoje. To są same mięśnie, nie ma grama tłuszczu - zapewnił. Wyjaśnił, w jaki sposób zbudował taką masę mięśniową. Podstawą jest ciężka praca na siłowni. - To jest jak nałóg. Jak pewnego dnia nie pójdę na siłownię, to czuję się tak, jakbym zrobił coś złego - dodał. Jednak przerzucanie ciężarów to - zdaniem Wiese - tylko 30 procent sukcesu. - Pozostałe 70 procent to dieta. Trzeba dużo jeść, a w zasadzie... żreć. Codziennie kilo mięsa, kilo ryżu, cztery do pięciu puszek tuńczyka, węglowodany w płynnej postaci, koktajle białkowe - wyliczał.

Oto najnowsze zdjęcie Wiese (po lewej stronie) - z końca czerwca br. - zamieszczone przez kolegę z siłowni Murata Demira.

Ich habe mit der Vorbereitung für August in den Staaten angefangen und mit so einem Trainingspartner wie Tim Wiese geht...

Posted by Murat Demir on 24 czerwca 2015

Miał ksywę "Lusterko"

Z Timem Wiese - w 1.FC Kaiserslautern, w latach 2003-05 - występował Kamil Kosowski, były reprezentant Polski. Zapytaliśmy go o metamorfozę Niemca. - Fajny, pogodny facet, osiągał sukcesy, wspaniale bronił. Poszedł jednak w taką stronę, której bym nie przewidział. Odżywki robią z człowieka różne rzeczy - uśmiecha się Kosowski w rozmowie z naszym serwisem.

- Gdy graliśmy w Kaiserslautern, Tim bardziej przejawiał zapędy do modelingu. Pamiętam, że miał ksywę "Spiegel", czyli "Lusterko". To człowiek, który po treningu mnóstwo czasu spędzał przed lustrem, z żelem w ręku. Nigdy nie był chucherkiem. Bramkarzem może nie "przy sobie", ale takim pełnym - wspomina Kosowski.

Zdaniem "Kosy" to właśnie w klubie ze wzgórza Betzenberg Wiese zainteresował się ćwiczeniami siłowymi. - Trenerem bramkarzy był Gerry Ehrmann, człowiek mocno zbudowany. Chyba właśnie to on zaszczepił u Tima tę siłownię - mówi nam Kamil Kosowski.
Drogie mięso? Stać go

Proces przemiany bramkarza w kulturystę nie jest tani. - Oczywiście kosztuje to sporo pieniędzy, gdy jesz codziennie kilogram wołowiny. I tak przez miesiące i lata - przyznał Wiese, który ostatnio rozsmakował się w mięsie z... bizona. Na biednego jednak nie trafiło, bo tylko za samo rozstanie z Hoffenheim bramkarz zagwarantował sobie odprawę w wysokości - bagatela - 6 mln euro.

"Riese Wiese" zamierza docelowo ważyć 140 kg. Na razie ma o dziesięć mniej, ale i ten wynik napawa go dumą. - Każdy zna mnie jako tego, który miał 90 kg. Zbudować 40 kg mięśni w dwa lata jest czymś niezwykłym i rzadkim - podkreślił były bramkarz, któremu marzy się, by kiedyś wyglądać jak kulturyści z zawodów Mr. Olympia.

Ma za to szanse na karierę w wrestlingu. Twierdzi, że już jako brzdąc lubił siadać przed telewizorem i oglądać wyreżyserowane walki zapaśników. Jesienią ubiegłego roku - gdy zrobiło się głośno o jego przemianie - dostał ofertę z federacji WWE. - Dlaczego miałbym powiedzieć "nie"? Wrestling jest bardzo popularny w USA. Przedyskutuję ofertę z moim agentem. Nie boję się - mówił.

Wrestling - fajny, ale bolesny

W listopadzie ub. roku wziął udział w gali WWE w Festhalle we Frankfurcie. W roli widza, w pierwszym rzędzie. Od razu było widać, że to "ustawka". W pewnym momencie Wiese zaczął być prowokowany przez jednego z zawodników. Zdjął kurtkę, udawał, że zaraz wejdzie między liny, zachwyceni kibice wydali z siebie głośne "Jaaaaa!". Spektakl na całego. Były piłkarz w końcu pojawił się w ringu, ale tylko po to, by przybić "piątkę" zwycięzcom walki - duetowi "The Usos". Długo pozował z nimi do zdjęć. Spodobał się ludziom z tej branży.

Nie oznacza to jednak, że zaraz zostanie wystawiony do walki. Same mięśnie nie wystarczą. Zdaniem fachowców musiałby poćwiczyć przynajmniej przez rok, żeby nie zrobić sobie krzywdy w tej dyscyplinie. Wiese w marcu zdradził, że ma już za sobą kilka treningów. Łatwo nie było, dostał solidnie w kość. - Dobrym aktorem byłem zawsze. Ale ten trening... Bardzo bolesny, brutalny. Nie da się tego porównać z treningiem piłkarskim. Jest dużo cięższy - wyjaśniał.

Czy wkrótce zobaczymy go w ringu? Niemiec na to pytanie odpowiada wymijająco. - To, co zdarzy się pewnego dnia, jest zapisane w gwiazdach. Będę w każdym razie dalej trenował - mówił trzy miesiące temu. Jest jeden podstawowy problem, na który zwrócił uwagę "Bild". Wiese - jak już wspomnieliśmy - nadal jest związany kontraktem z Hoffenheim, do czerwca przyszłego roku. By walczyć dla WWE, musiałby najpierw rozwiązać umowę z "Wieśniakami". Amerykanie muszą więc prawdopodobnie poczekać do lipca 2016 r.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×