Arkadiusz Głowacki: W Poznaniu nie mamy nic do stracenia

- Tabela określa to miejsce, na które aktualnie się zasługuje - mówi kapitan Wisły Kraków Arkadiusz Głowacki, którego zdaniem Biała Gwiazda nie zasłużyła na awans do rozgrywek UEFA.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
13-krotnym mistrzom Polski po raz czwarty z rzędu nie udało się zakwalifikować do europejskich pucharów. Po raz ostatni w rozgrywkach UEFA Wisła wystąpiła w sezonie 2011/2012, gdy jako mistrz Polski przegrała eliminacje Ligi Mistrzów i trafiła do fazy grupowej Ligi Europy, by awansować do 1/16 finału tych rozgrywek i odpaść ze Standardem Liege.
W trzech ostatnich sezonach Wisła kończyła ligę kolejno na siódmym, siódmym i piątym miejscu. Teraz w najlepszym razie obroni wynik sprzed roku, a w najgorszym wyląduje na siódmej lokacie.

- Prawda jest taka, że byliśmy drużyną bardzo, bardzo niestabilną. Po dobrym meczu potrafiliśmy zagrać bardzo słabo. W tych meczach, w których graliśmy dobrą piłkę, brakowało trochę szczęścia. Brakowało po prostu zwycięstwa, żeby ta drużyna mogła oddychać pełną piersią, żeby mogła uwierzyć w siebie. Ciągle po tych niepowodzeniach, zwłaszcza w końcówce, trzeba się podnosić, trzeba iść się odbudowywać, ale jak widać, nie zawsze nam się to udawało - mówi kapitan Białej Gwiazdy Arkadiusz Głowacki.

Wisła niemal do ostatniej kolejki liczyła się w walce o awans do Ligi Europy, ale po dobrym starcie rundy finałowej, gdy pokonała u siebie Górnika Zabrze 4:1 i zremisowała w Gdańsku z Lechią 2:2, przyszła zapaść i w czterech kolejnych spotkaniach krakowianie zdobyli tylko jedno "oczko".

- Tak naprawdę w Gdańsku powinniśmy wygrać. Wiele meczów powinniśmy wygrać. Jeśli jednak drużyna nie umie, jeśli my nie stajemy na wysokości zadania, to znaczy, że nasze miejsce jest tam, gdzie właśnie teraz jesteśmy. Oczywiście, można mówić, że zabrakło szczęścia, nie wiem jeszcze czego, ale tak się to w życiu układa, że tabela po prostu określa to miejsce, na które aktualnie się zasługuje - tłumaczy Głowacki.

Szansę na powrót do Europy Wisła ostatecznie straciła w spotkaniu 36. kolejki ze Śląskiem Wrocław, któremu uległa przy Reymonta 22 0:1. - Od 25. minuty wyglądaliśmy tak, jakbyśmy walczyli sami ze sobą. Do tej minuty gra wyglądała nieźle, choć brakowało wykończenia, decyzji o strzale, podjęcia ryzyka. Od tego momentu wszystko przestało się układać. Później Śląsk zdominował drugą połowę. Udało mu się grać to, co chce, czyli odbierać piłkę już na naszej połowie, a my nie potrafiliśmy się przy tej piłce utrzymać. Założenie jest oczywiście takie, że mamy rozgrywać swoje akcje od tyłu, ale ewidentnie nam to nie wychodziło. Potem próbowaliśmy dłuższych piłek, ale to też się nie kleiło. Obraz meczu od którejś tam minuty jest dla nas po prostu bardzo niekorzystny - komentuje "Głowa".

W ostatniej kolejce sezonu krakowianie zmierzą się z Lechem w Poznaniu. Wisła jest ostatnią szansą Legii Warszawa na obronę tytułu - Wojskowi mogą wygrać ligę tylko wtedy, gdy Biała Gwiazda pokona Kolejorza na INEA Stadionie.

- Cóż, my nie patrzymy na inne drużyny. Mamy swoje problemy, ale też jesteśmy taką drużyną, która potrafi zaskoczyć sama siebie. Mam nadzieję, że tak będzie w Poznaniu. Tak naprawdę my nie mamy już nic do stracenia. To będzie mecz, w którym trzeba chcieć pokazać się z jak najlepszej strony i zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby Lech musiał się po prostu mocno namęczyć - mówi Głowacki.

Przed nowym sezonem kadra Wisły mocno się zmieni. Reymonta 22 opuszczą na pewno Dariusz Dudka i Semir Stilić, czyli dwaj kluczowi zawodnicy. - Szczerze powiedziawszy, w tym momencie nie mam nawet siły myśleć o przyszłym sezonie. Mógłbym powiedzieć, że są ludzie od tego, którzy się tym zajmą i pewnie tak będzie. My mamy jeszcze jeden mecz do rozegrania i później będzie trochę czasu, żeby zastanowić się nad tym, co dalej - kończy kapitan Wisły.

Dni Kazimierza Moskala w Wiśle Kraków są policzone?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×