Sukces Górnika Łęczna rzutem na taśmę. "Dużo napięcia i walki"
Beniaminek zrealizował cel i utrzymał się w T-Mobile Ekstraklasie. Sukces zapewniło zwycięstwo 1:0 z PGE GKS-em Bełchatów w ostatniej kolejce.
Po niezłej rundzie jesiennej Górnik zdecydowanie gorzej spisywał się wiosną. Zaczął seryjnie przegrywać na własnym boisku i z wielkim trudem gromadził punkty. Zupełnie nieudane okazały się zimowe transfery - żaden z tych piłkarzy nie odgrywał wiodącej roli w drużynie. - Można powiedzieć, że zabrakło nam świeżej krwi w zespole i zaczęła się nerwówka. Poruszamy się na takim poziomie, gdzie nam pozwalają pieniądze. Wyżej nie możemy podskoczyć. Trzeba poruszać się trochę wyżej, żeby ci piłkarze, którzy dodają jakości z nami rozmawiali, bo nie chcą rozmawiać - wyjaśnia Szatałow.
Z powodu braków kadrowych w ostatnim meczu sezonu sztab szkoleniowy postawił na Wojciecha Kalinowskiego, który po raz pierwszy pojawił się w wyjściowej jedenastce. 21-latek nie zawiódł i spisał się na miarę oczekiwań. - Jak w ciągu sześciu dni rozgrywamy trzy mecze, to zawodnicy siadają motorycznie. Wojtek w ogóle nie grał i bardzo dobrze wyglądał w tygodniu. Zresztą nie było dużego wyboru, bo na bokach straciliśmy Bożoka i Bonina. Myślę, że dosyć poprawnie zagrał. To szybki, dosyć ciekawy zawodnik i przyszłość przed nim - podkreśla trener Górnika.
W piątkowy wieczór, po ostatnim gwizdku sędziego, zielono-czarni długo dziękowali kibicom za wsparcie i wspólnie cieszyli się z utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie. - Z naszej strony szczególne podziękowania dla kibiców. Tam, gdzie było można, to byli z nami i pomagali nam - przyznaje Szatałow.