GKS Tychy zmotywowany przed ostatnim meczem sezonu. "Jako tyszanin nie wierzę w spadek"

Po porażce w derbowym starciu z GKS-em Katowice, sytuacja GKS-u Tychy stała się dramatyczna. By myśleć o barażach tyszanie w ostatnim meczu sezonu muszą wygrać w Ząbkach.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Co prawda po 33. kolejkach w ligowej tabeli GKS Tychy zajmuje 15. pozycję i ma punkt przewagi nad Pogonią Siedlce, ale beniaminek I ligi w ostatnim meczu sezonu otrzyma trzy punkty walkowerem za starcie z Flotą Świnoujście. Piłkarze z Siedlec z nadzieją będą nasłuchiwać wieści z Ząbek, gdzie Dolcan zmierzy się z GKS-em Tychy.
Tyszanie grę w barażu chcieli sobie zapewnić w starciu z GKS-em Katowice, ale po raz pierwszy w tej rundzie na obiekcie w Jaworznie musieli uznać wyższość rywala. Katowiczanie wygrali 3:0, a wszystkie gole zdobył Grzegorz Goncerz. Po meczu gracze Trójkolorowych odbyli kilkuminutową rozmowę ze wzburzonymi ich postawą kibicami.

O meczu z GKS-em Katowice wszyscy w Tychach będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. - Nie powinniśmy tak zagrać, mieliśmy "gryźć trawę", bo to był najważniejszy mecz w sezonie. Wiadomo, derby, na takie spotkanie czeka się, tym bardziej, że wiemy jaka jest sytuacja w tabeli, walczymy o utrzymanie. Nie wiem co więcej mam powiedzieć po takim meczu - przyznał Mateusz Grzybek.

Młody obrońca był jednym z nielicznych zawodników, których nazwisko było skandowane przez fanów po ostatnim gwizdku. Przed starciem z Dolcanem 19-letni wychowanek tyskiego klubu wierzy w pozytywne zakończenie sezonu. - Został nam decydujący pojedynek na wyjeździe, musimy wziąć się w garść i wyszarpać to zwycięstwo w Ząbkach. Tutaj już nie ma kalkulacji, liczą się tylko trzy punkty. Ja jako tyszanin po prostu nie wierzę w spadek, cały czas mam nadzieję, że na nowym stadionie w Tychach będziemy grali w I lidze - zadeklarował Grzybek.

Tyszanie w ostatnim meczu mają o co walczyć. W przypadku spadku do II ligi wielu zawodników będzie musiało szukać sobie nowych klubów, a ich kontrakty zostaną znacznie obcięte. Pewny posady nie będzie mógł być wtedy Tomasz Hajto, który podpisał kontrakt na 3,5 roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×