Kamil Kiereś: Nie zdążyliśmy się zregenerować
PGE GKS Bełchatów przegrał w sobotę z Zawiszą Bydgoszcz 1:4, znacznie ograniczając swoje szanse na utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie.
- Trzeba oddać Zawiszy, że pokazał na boisku większą kulturę gry i po prostu prezentował się tego dnia lepiej. Nam, jak już wspominałem, nie udało się do końca zregenerować po ostatnim spotkaniu i ogromnym wysiłku zespołu w Chorzowie. Mogę podać takie przykłady jak Górnik Łęczna, który świetnie wyglądał w starciu z Koroną, a zaraz potem w meczu z Cracovią nie był w stanie nawiązać w ogóle walki. Ruch wcześniej spisywał się bardzo dobrze, a w spotkaniu z nami, moim zdaniem, biegał piętro niżej od nas. Zmęczenie ma teraz na pewno znaczenie - stwierdził Kiereś.
Mecz z Zawiszą szybko wymknął się bełchatowianom spod kontroli. Pierwszy gol padł w 8. minucie, a chwilę później rywale cieszyli się już z kolejnej zdobytej bramki. Gospodarzom od samego początku ciężko szło konstruowanie akcji, dzięki czemu Grzegorz Sandomierski długo nie miał na boisku praktycznie nic do roboty. Możliwe, że właśnie z tego powodu nie do końca rozgrzany golkiper sam sprokurował pierwszą groźną okazję dla PGE GKS-u. - W sobotę nie pomogła ewidentnie strata bramek w tej początkowej fazie meczu, w 8. i 11. minucie. Nie mam zamiaru bronić nikogo przy stracie pierwszej bramki. Ewidentnie od początku meczu nie układało nam się posiadanie piłki, kontakty, podania. Strata na połowie przeciwnika, niegroźny wydawałoby się przerzut w stronę Adama Mójty, który zlekceważył pojedynek z Pawłowskim - z tego padła bramka na 0:1. Zaraz tracimy następnego gola i na pewno w głowach zawodnikom musiały pojawić się niedobre myśli - analizował opiekun Brunatnych.Bełchatowianie byli w sobotę bezradni. Kiereś do końca jednak próbował wybudzić ich z letargu i zachęcał do gry na maksa. Czy zaprocentuje to w kolejnym meczu? - Przy wyniku 1:4 widać było po zawodnikach, jak im ciężko. Starałem się jednak motywować ich, żeby grali do samego końca i nie pozwolili sobie na stratę kolejnego gola, a może pokusili się o drugą bramkę. To było bardzo ważne pod względem mentalnym przed następnym spotkaniem. Nie można w takiej chwili stanąć, tylko trzeba grać do samego końca - podkreślił od lat związany z GKS-em trener.
Bramki co trzy minuty i powtórka z rozrywki - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Zawisza Bydgoszcz