Krzysztof Danielewicz: Dziewczyna na początku nie chciała patrzeć

W meczu z Lechią Gdańsk Krzysztof Danielewicz ze Śląska Wrocław został mocno poturbowany w głowę. Zawodnikowi założono ponad 20 szwów. Teraz pomocnik WKS-u jest już w pełni zdrowy.

Artur Długosz
Artur Długosz
Pod koniec pierwszej połowy meczu Krzysztof Danielewicz doznał urazu głowy. W przerwie założono mu ponad 20 szwów. Pomimo tego zawodnik wyszedł na boisko na drugą odsłonę potyczki i na murawie przebywał do ostatniego gwizdka sędziego.
- Było badanie tomografem. Dostałem wiadomość, że wszystko jest w porządku. Miałem rentgen szyi. Ja już o tym zapomniałem. Przygotowuję się do meczu z Lechem tak, jakbym był w stu procentach zdrowy, bo tak naprawdę tak jest - wyjaśnia teraz sam zawodnik.

- Czasami tylko nie wiem, jaki jest dzień tygodnia. Żartuję oczywiście. Wszystko jest w porządku, żadnych bólów. Dziewczyna na początku nie chciała patrzeć, ale już jest w porządku, już patrzy - dodaje z uśmiechem na twarzy.

Piłkarz będzie mógł zagrać w najbliższym spotkaniu WKS-u z Lechem w Poznaniu. - Kwestia dogadania z doktorem, kiedy zostaną mi zdjęte szwy. Zobaczymy, czy stanie się to przed meczem czy po. Będziemy widzieć, jak się będzie goić ta rana - podsumowuje.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×