Ponad 20 szwów na głowie Krzysztofa Danielewicza (foto)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W przerwie meczu Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk na głowie Krzysztofa Danielewicza założono aż 23 szwy. Pomimo tego pomocnik WKS-u na boisku przebywał do ostatniego gwizdka sędziego.

W sobotę Śląsk Wrocław w końcu się przełamał i pokonał 3:0 Lechię Gdańsk. Fani tych obu drużyn od lat żyją ze sobą w wielkiej zgodzie, więc potyczki tych dwóch zespołów nazywa się meczami przyjaźni. Rywalizacja na boisku to już jednak zupełnie co innego. Dobitnie przekonał się o tym Krzysztof Danielewicz. [ad=rectangle] Pod sam koniec pierwszej połowy pomocnik WKS-u po jednym ze starć padł na murawę. Jak się okazało, w przerwie na jego głowie założono 23 szwy. Pomimo tego Danielewicz wyszedł na boisko na drugą część spotkania i przebywał na nim do ostatniego gwizdka sędziego. Piłkarz biegał ze specjalnym opatrunkiem na głowie.

Bez tego opatrunku rana wygląda dużo gorzej:

Z urazem boisko opuszczał też Mateusz Machaj. - Skręcił troszeczkę staw skokowy. To już chyba drugi czy trzeci raz. Wiem, że takie coś też kiedyś miał. Mam nadzieję, że to nic poważnego, co by wykluczyło go na dłużej. Szkoda byłoby - skomentował Tadeusz Pawłowski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)