Goście wiosną zdecydowanie groźniejsi - zapowiedź meczu PGE GKS Bełchatów - Ruch Chorzów

Broniący się przed spadkiem zespół Waldemara Fornalika w 2015 przegrał w lidze tylko raz. Ekipie Kamila Kieresia kolekcjonowanie punktów szło w tym czasie dużo gorzej. Jak będzie w poniedziałek?

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Beniaminek z Bełchatowa, który sezon rozpoczął znakomicie (wygrana na wyjeździe z mistrzem Polski) i długo utrzymywał się w czubie tabeli T-Mobile Ekstraklasy, ma problem. Z czterech tegorocznych spotkań PGE GKS wygrał tylko jedno i wymarzona pierwsza ósemka zaczyna się niebezpiecznie oddalać. Niemoc zespołu sięga jednak dużo dalej: z ostatnich dziesięciu meczów ligowych drużyna z województwa łódzkiego wygrała zaledwie dwa, tyle samo remisując. W konsekwencji plasuje się na na jedenastej lokacie i do ósmej w tabeli Lechii Gdańsk traci dwa oczka. Nie ma więc wyboru i w poniedziałek z Ruchem Chorzów musi wygrać.
- Nowa formuła rozgrywek powoduje, że o takich meczach zwykło się mówić "o sześć punktów", a nawet o dziewięć. Każde spotkanie ma dużą stawkę - może dużo dać i dużo zabrać. Naszym celem jest utrzymanie, ale poprzez awans do ósemki. Mamy siedem kolejek, by to zrobić. Zadanie, z uwagi na ostatnie wyniki, wydaje się dość trudne, ale matematycznie jest to możliwe. Będziemy starali się zrobić wszystko, żeby tę kartę odwrócić i zapewnić utrzymanie w trakcie ostatnich kolejek rundy zasadniczej - zapewnia cytowany przez oficjalny serwis klubu Kamil Kiereś. Atutem Brunatnych w najbliższym spotkaniu powinno być własne boisko. GIEKSA Arena jesienią bardzo długo była twierdzą nie do zdobycia. Podbiła ją dopiero pod koniec roku Legia Warszawa, a wygrać zdołało tu jeszcze tylko Podbeskidzie Bielsko-Biała zaraz po przerwie zimowej. Ostatnio bełchatowianie na własnym terenie, po bardzo mądrze rozegranym taktycznie spotkaniu odprawili z bagażem trzech bramek Wisłę Kraków. Zresztą gra PGE GKS-u nie wygląda wiosną źle, ale na nadmiar szczęścia zespół na pewno nie narzeka. Oprócz prostych błędów, zwłaszcza w przebudowanej po odejściu Arkadiusza Malarza formacji defensywnej, problemem Kieresia są również urazy. Szkoleniowiec wciąż nie może skorzystać z usług doświadczonych: Alexisa Norambueny i Bartosza Ślusarskiego. Od dawna leczy się Mateusz Mak. Za kartki pauzuje z kolei Błażej Telichowski, co w połączeniu z kontuzją wspomnianego Norambueny znacznie ogranicza pole manewru szkoleniowca w obronie. Cieszyć może za to coraz lepsza dyspozycja Kamila Wacławczyka i udane wkomponowanie się do zespołu zimowych nabytków: Macieja Małkowskiego oraz Arkadiusza Piecha.
W ostatnim meczu w Bełchatowie Piech okazał się katem Wisły Kraków W ostatnim meczu w Bełchatowie Piech okazał się katem Wisły Kraków
Chorzowianie łatwym rywalem na pewno nie będą. Choć w tabeli plasują się dopiero na piętnastej pozycji, w tym roku spisują się bardzo dobrze i w czterech meczach ugrali siedem punktów, przegrywając tylko w Poznaniu z mającym medalowe aspiracje Lechem. W ostatniej kolejce Niebiescy pokonali na własnym terenie Pogoń Szczecin i do ostatniego bezpiecznego miejsca w stawce brakuje im teraz zaledwie trzech punktów (najbliższy rywal ma nad nimi sześć oczek przewagi). O zwycięstwie z Portowcami zadecydowały trzy minuty pierwszej części spotkania, w których gospodarze zdobyli dwie bramki. Emocji do końca jednak nie brakowało.

- Do przerwy mogło być bardziej okazale. Jednak, jak to my, zafundowaliśmy sobie horror. Przed przerwą straciliśmy gola, a przed nami była jeszcze cała druga połowa. Trzeba się było mieć na baczności, a przy okazji szukać okazji do strzelenia trzeciego gola, który dałby nam spokój. Przeciwnik nie był łatwy. Zresztą do końca sezonu już tak będzie, nikt nie będzie się przed nami kłaniał. To jest slogan, ale tak musimy do tego podchodzić, jeśli chcemy dla Chorzowa zachować ekstraklasę - przyznał po starciu z Pogonią Marcin Malinowski, który w minionym tygodniu wrócił do pierwszego składu zespołu po kontuzji.

W poniedziałek Waldemar Fornalik będzie miał już do dyspozycji Rafała Grodzickiego, który w poprzednim spotkaniu pauzował za cztery żółte kartki w sezonie. W związku z tym można spodziewać się kolejnych przetasowań w linii obrony Ruchu, która w każdym z tegorocznych meczów zestawiona była inaczej.

Ciekawie zapowiada się w tym spotkaniu rywalizacja napastników. Grzegorz Kuświk strzelił w obecnych rozgrywkach już dziesięć goli. Snajpera Niebieskich w Bełchatowie przedstawiać nie trzeba. Spędził tu bowiem sporą część swojej sportowej kariery. Analogicznie wygląda sytuacja Arkadiusza Piecha, który miał spory wkład w wywalczone przez Ruch wicemistrzostwo Polski w 2012 roku, a teraz jest największą nadzieją w ofensywie Brunatnych (cztery gole w czterech wiosennych spotkaniach).

W poprzednim spotkaniu obu zespołów górą na wyjeździe był PGE GKS, a decydującego gola już w szóstej minucie strzelił Adrian Basta. Wtedy w Chorzowie nie było jednak Fornalika. Ostatnie wyniki pokazują, że były selekcjoner reprezentacji Polski zimę z ekipą Ruchu przepracował solidnie. Czy w poniedziałek pod jego wodzą Niebiescy zrewanżują się za wrześniową porażkę na własnym obiekcie?

PGE GKS Bełchatów - Ruch Chorzów / poniedziałek 16.03.2015 r., godz. 18:00

Przewidywane składy:

PGE GKS Bełchatów:
Dariusz Trela - Adrian Basta, Marcin Flis, Paweł Baranowski, Adam Mójta - Michał Mak, Grzegorz Baran, Patryk Rachwał, Kamil Wacławczyk, Maciej Małkowski - Arkadiusz Piech.

Ruch Chorzów:
Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Michał Helik, Marcin Malinowski, Paweł Oleksy - Marek Zieńczuk, Łukasz Surma, Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Roland Gigołajew - Grzegorz Kuświk.

Sędzia:
Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Zamów relację z meczu PGE GKS Bełchatów - Ruch Chorzów
Wyślij SMS o treści PILKA.RUCH na numer 7355
Koszt usługi 3,69 zł z VAT

Zamów wynik meczu PGE GKS Bełchatów - Ruch Chorzów
Wyślij SMS o treści PILKA.RUCH na numer 7136
Koszt usługi 1,23 zł z VAT

Najbliższy ligowy mecz w Bełchatowie zakończy się:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×