Wojciech Stawowy: Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że w Widzewie nic się nie zmieniło

Widzew Łódź w Jaworznie doznał dwunastej porażki w tym sezonie. Mimo przegranej z GKS-em Tychy Wojciech Stawowy był optymistą. - Taki przekaz będzie ode mnie płynął - przyznał szkoleniowiec Widzewa.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Po rundzie jesiennej sytuacja Widzewa Łódź jest bardzo trudna. Spadkowicz z ekstraklasy z dorobkiem 9 punktów okupuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli i ma coraz mniejsze szanse na utrzymanie. W dodatku w 21. kolejce łodzianie przegrali z GKS-em Tychy 0:1, czym jeszcze pogorszyli swoją sytuację.
- Było to istotne spotkanie, ale nie był to mecz, który przesądza o czymkolwiek w rozgrywkach I-ligowych. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przyjeżdżamy na ciężki teren, chcieliśmy gonić drużyny, które są przed nami w tabeli. W piłce nożnej oczywiście wygrywa ten zespół, który zdobywa gole i to nie podlega żadnej dyskusji - ocenił Wojciech Stawowy. Były trener Cracovii z Widzewem związał się w przerwie zimowej. Od tego czasu w klubie doszło do wielu zmian. W starciu z GKS-em Tychy w podstawowej jedenastce znalazło się miejsce dla aż sześciu zawodników, którzy dołączyli do Widzewa w zimowym okienku transferowym. Nie przyniosło to jednak efektu; Widzew ponownie musiał uznać wyższość rywala.

- Ktoś może powiedzieć po tym meczu, że w Widzewie miało się zmienić, ale nie zmieniło się, bo przegrał kolejne ligowe spotkanie. Ja się z tym stwierdzeniem w życiu nie zgodzę. W Widzewie zmieniło się bardzo dużo, żal mi tych straconych punktów, bo wydaje mi się, że z przebiegu spotkania nie zasłużyliśmy na porażkę. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, szkoda braku koncentracji przy stałym fragmencie gry, po którym straciliśmy bramkę - przyznał Stawowy.

Największym problemem łodzian było dochodzenie do bramkowych sytuacji. O ile Widzewiacy dobrze grali do 16. metra, to brakowało im pomysłu na grę w polu karnym. - Zgodzę się z jedną rzeczą: nie stworzyliśmy zagrożenia pod bramką drużyny przeciwnej, nie mieliśmy stuprocentowych sytuacji. Trzeba wziąć pod uwagę, że stracona bramka była dla nas pewnego rodzaju ciosem. Sytuacja w jakiej się znajdujemy nie pomaga nam w takich chwilach. Pokazaliśmy jednak, że potrafimy grać w piłkę, musimy to przełożyć na sytuację bramkowe i zacząć punktować - powiedział szkoleniowiec Widzewa Łódź.

Po starciu w Jaworznie Stawowy był optymistą. Trener łódzkiego klubu wierzy w to, że prowadzony przez niego klub zdoła utrzymać się w I lidze. - Mimo że przegraliśmy ten mecz, to był on dla mnie optymistyczny i taki przekaz będzie ode mnie płynął. Ci, którzy będą nas skreślać, mogą to robić, bo każdy ma prawo do tego, by wyrażać własne opinie. O tym, jak to będzie wyglądać na koniec rozgrywek przekonamy się za kilka miesięcy - stwierdził Stawowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×