Tomasz Kędziora: Liczą się tylko wyniki i początek rundy można uznać za dobry

Lech wygrał z Ruchem, choć w drugiej połowie spisał się przeciętnie i w końcówce drżał o wynik. Dla Tomasza Kędziory nie jest to jednak najważniejsze.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Po przerwie obraz gry się może zmienił, lecz wynik i tak był korzystny dla nas. Ja się z tego cieszę, bo dla mnie nieważny jest przebieg spotkania, a to, byśmy zwyciężali - oznajmił Tomasz Kędziora.Czy słabsza postawa w drugiej części to efekt ubytku sił? - Myślę, że nie było takiego problemu. Po prostu rywal nas mocniej przycisnął. Dobrze się jednak broniliśmy i w końcówce nie pozwoliliśmy sobie na utratę prowadzenia - dodał boczny defensor wicemistrza Polski.
Jesienią w takich spotkaniach poznaniacy często tracili punkty. Czy nie obawiali się, że teraz powrócą dawne demony? - Nie. Byłem pewien, że dowieziemy wygraną, bo poprawiliśmy ten mankament i jesteśmy teraz inną drużyną. Zresztą gdybyśmy w pierwszej połowie wykorzystali rzut karny, to pewnie w ogóle nie byłoby nerwów. Jedenastki trzeba zamieniać na gole i szkoda, że Marcinowi Kamińskiemu się to nie udało. Nie myślałem jednak ani przez chwilę, że możemy ten mecz zremisować. Byłem pewny, że sięgniemy po trzy punkty. Początek rundy mamy całkiem niezły, bo teraz zgarnęliśmy pełną pulę, a w Szczecinie, gdzie teren jest trudny, wywalczyliśmy jedno oczko - zaznaczył Kędziora.

Jak się okazuje, 20-latek też był w gronie zawodników, którzy mogli wykonywać rzut karny. - Wyznaczono mnie jako drugiego, zobaczymy jak będzie w następnych spotkaniach. Decyzja należy do trenera. Nie jest powiedziane, że to będzie ciągle ta sama grupa piłkarzy - stwierdził.

Waldemar Fornalik: Dwie zupełnie różne połowy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×