W Koronie Kielce konieczne są zmiany. Prezes zamierza ciąć koszty
Korona otrzymała miejskie wsparcie, ale to tak naprawdę dopiero rozpoczyna proces koniecznych zmian. - Musimy znacząco obniżyć koszty funkcjonowania naszego klubu - zapowiedział Marek Paprocki.
Sternik kieleckiego klubu zwrócił uwagę, że choć plan naprawczy jest tak naprawdę wdrażany od kwietnia ubiegłego roku, czyli początku jego prezesury, to całkowite wprowadzenie zajmie jeszcze odrobinę czasu. - Musimy wiedzieć, że to się nie zakończy w ciągu kilku tygodni czy miesięcy. Kolejne kroki w stosunku do zawodników będą podejmowane z końcem sezonu, bo akurat wtedy wygasają kontrakty większości z nich. Z tymi piłkarzami, z którymi będziemy chcieli współpracować, zaczniemy negocjować nowe warunki, ale już nie tak wysokie jak w tej chwili.
Zanim radni zdecydowali o przekazaniu pieniędzy Koronie, Marek Paprocki poinformował, że zgodnie z zapowiedzią złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej spółki. Zmiana sytuacji finansowej pozwala na jego wycofanie, co powinno nastąpić w najbliższym czasie. - Nie wiem, czy to będzie we wtorek czy za kilka dni. Musimy podjąć decyzję dotyczącą programu naprawczego - zdradził.Dofinansowanie pozwoli uregulować zobowiązania między innymi wobec zawodników - sięgają one według różnych informacji od 2,5 do nawet 4 milionów złotych. Klub musi jednak zrobić wszystko, aby Korona utrzymała się w ekstraklasie i otrzymała licencję na kolejny sezon. W przeciwnym wypadku wszelkie plany naprawcze niewiele zmienią.
- Spadek do niższej klasy rozgrywkowej bądź nieuzyskanie licencji znacząco by nasz plan naprawczy skomplikował. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że udział w rozgrywkach I ligi wcale nie zniweluje nam start finansowych, które obecnie generujemy, ponieważ tracimy wtedy wszelkie wpływy z praw medialnych zawartych w umowie z Ekstraklasą SA. Mieliśmy przykład, kiedy graliśmy już w I lidze i okazuje się, że środki otrzymywane od miasta nie były wcale niższe - zakończył Marek Paprocki.