Tomasz Nowak: Kreatywność piłkarzy wychodzi czasami poza schemat
Piłkarze Górnika Łęczna dobrze odrobili pracę domową i nie dali się zaskoczyć będącemu ostatnio w wysokiej formie Piastowi Gliwice. Jednak co wyszło z obronie, nie udało się pod bramką rywala.
Sebastian Kordek
Niepocieszeni byli podopieczni Jurija Szatałowa po spotkaniu z Piastem Gliwice. W ich odczuciu łęcznianie powinni spokojnie zdobyć trzy punkty. - Na pewno jest niedosyt, bo byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Przede wszystkim stworzyliśmy sobie o wiele więcej sytuacji, ale nic z tego nie wynikło, bo po raz kolejny nie wygraliśmy meczu na wyjeździe. A przecież prowadziliśmy grę, mieliśmy sporo szans, a trzech punktów znowu nie ma. Jedynym pozytywem jest to, że po raz któryś z rzędu nie przegraliśmy poza domem - powiedział Tomasz Nowak, kapitan Górnika Łęczna.
Zielono-czarni pokazali, że niestraszny im teoretycznie silniejszy przeciwnik. - Nie po raz pierwszy to udowadniamy. Gdy spojrzy się na naszą kadrę, to widać, że mamy zawodników doświadczonych i ogranych, a nie dopiero debiutujących w ekstraklasie. Dlatego można powiedzieć, że trema nas nie dotyczy. Wiadomo, że pozytywny stres przed meczem zawsze jest, ale nie mamy spętanych nóg. Myślę, że jak odblokujemy się pod bramką rywala, to punktów będzie zdecydowanie więcej - zaznaczył były zawodnik Korony Kielce.
Za ligowcami półmetek fazy zasadniczej sezonu 2014/2015. Czy w Łęcznej są zadowoleni ze swojego dorobku po piętnastu kolejkach? - Jestem człowiekiem, który zawsze wychodzi z założenia, że może być lepiej. Zarówno po każdym meczu, rundzie, jak i sezonie. Na pewno punktów mogliśmy mieć więcej, ale można powiedzieć, że zaszkodziła nam kadra. Gdy przed reprezentacją wygrywaliśmy mecz, to później zaczynała się zła seria. Wprawdzie prezentowaliśmy się dobrze, ale nie punktowaliśmy, więc myślę, że nasz dorobek mógł być bardziej okazały. Nie można jednak już patrzeć za siebie, tylko do przodu. Piłka nożna jest na tyle fajnym sportem, że gra się dosyć często i szybko można się zrehabilitować - zakończył Tomasz Nowak.