Paweł Golański: Udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę

- Zrealizowaliśmy założenia trenera w 100 procentach - mówił po zwycięstwie z Wisłą Kraków były reprezentacyjny obrońca. Czy Koronie będzie łatwiej w kolejnych spotkaniach o regularne punktowanie?

Sebastian Najman
Sebastian Najman
- Chciałbym to zwycięstwo zadedykować rodzicom naszego kibica, który został zasztyletowany. Osoby, które są związane z klubem wiedzą, że te mecze są traktowane jak derby, tym bardziej w głowach było to, że musimy dać z siebie maksa - rozpoczął swoją wypowiedź Paweł Golański. Gospodarze do rywalizacji z Białą Gwiazdą podchodzili z dużym respektem. - Biorąc pod uwagę tabelę nie byliśmy faworytem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Wisła jest bardzo dobrym zespołem, ma w swoich szeregach zawodników z dużym doświadczeniem, którzy rozumieją się bez słów i we wcześniejszych meczach strzelali dużo bramek - przyznał.
Mimo dużych różnic na papierze, kielczanie radzili sobie bardzo dobrze. - Uczulaliśmy się, żeby nie dać im zbyt dużo miejsca i myślę, że zrealizowaliśmy założenia trenera w 100 procentach - stwierdził popularny "Golo". Piątkowy mecz został trafnie nazwany przez trenera Franciszka Smudę festiwalem swojaków. Wszystko za sprawą pechowych interwencji Richarda Guzmicsa i Radka Dejmka. - Chyba tylko jedna bramka nie była samobójcza. Taka jest jednak piłka, nie patrzy się na to w jaki sposób padają gole, tylko najważniejsze są 3 punkty, tym bardziej, że przed meczem nie mieliśmy ich zbyt dużo na swoim koncie.Korona nie przegrała w lidze trzeci raz z rzędu, ale przed podopiecznymi Ryszarda Tarasiewicza jest jeszcze wiele pracy do wykonania. - To zwycięstwo daje nam więcej wiary przed kolejnymi spotkaniami i z tego naprawdę musimy być zadowoleni. Jest teraz czas na to, żeby odpocząć i ułożyć to sobie w głowie. Czeka nas ciężki wyjazd do Gdańska, później dwa mecze u siebie i myślę, że jeżeli będziemy dalej tak skoncentrowani, to nasze miejsce w tabeli może się znacząco poprawić.
"Golo" mógł z satysfakcją komentować piątkowe spotkanie z Wisłą
Czternasty zespół ekstraklasy trzykrotnie wychodził na prowadzenie. Spotkanie mogło się jednak zakończyć remisem, po tym gdy w dość kuriozalny sposób do własnej siatki trafił wspomniany wcześniej Dejmek. Jak cała ta sytuacja wyglądała z perspektywy kapitana kielczan? - Nieporozumienie. W piłce zdarzają się takie sytuacje. Nieważne kto tam zawinił, najważniejsze jest to, że dźwignęliśmy się i strzeliliśmy kolejną bramkę - komentował. I to właśnie pozytywna reakcja zespołu może być dobrym prognostykiem na przyszłość. - Szacunek za to, bo czasami strata gola działa negatywnie na zespół, tym bardziej, że mieliśmy przewagę zawodnika. Poszliśmy jednak za ciosem i próbowaliśmy jak najszybciej strzelić bramkę - dodał.

Spośród dotychczasowych meczów w wykonaniu Korony, ten przeciwko Wiśle Kraków bez wątpienia należy uznać za najlepszy. - Zwycięstwo z bardzo dobrym zespołem, do tego gra wyglądała dobrze. Przed meczem było dużo negatywnych słów pod naszym adresem, że nie gramy zbyt efektownie, że ciężko się ogląda Koronę. Wiadomo, że jest to tylko jedno spotkanie i nie ma co popadać w hurraoptymizm, ale udowodniliśmy, że jesteśmy niezłą drużyną i potrafimy grać w piłkę.

Piotr Malarczyk: Cała drużyna zasłużyła na pochwały

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×