Kamil Sylwestrzak: Oby ten mecz był przełomowy

Koroniarze mieli swojego bohatera w spotkaniu 12. kolejki, a został nim lewy obrońca Kamil Sylwestrzak, strzelec bramki w ostatniej akcji. Czy tak wydarty punkt odmieni oblicze drużyny z Kielc?

Sebastian Najman
Sebastian Najman
- Cenny remis, ale szkoda, że nie zwycięstwo. W pierwszej połowie Lech miał klarowniejsze sytuacje, natomiast w drugiej uważam, że byliśmy lepszym zespołem, mieliśmy swoje okazje, większość po stałych fragmentach, ale po każdym "śmierdziało" w polu karnym Lecha - powiedział Kamil Sylwestrzak. To właśnie popularny "Małpa" zdobył bramkę na wagę remisu. Ogromne zamieszanie jakie powstało w polu karnym Lecha sprawiło jednak, że ciężko było dostrzec w jaki sposób piłka została skierowana do siatki. - Trafiłem ją udem... piłka spadła, wpadła i tyle mogę powiedzieć - wyjaśnił.
Dla gospodarzy wywalczony punkt jest niezwykle ważny. Dzięki niemu zrównali się dorobkiem z zajmującym czternaste miejsce Ruchem Chorzów, swoim kolejnym przeciwnikiem. - Remis i strzelona bramka w ostatniej sekundzie na pewno cieszy. Według mnie w ostatnich dziesięciu minutach ten gol wisiał w powietrzu - kontynuował obrońca.Złocisto-krwiści mimo fatalnej pierwszej połowy, byli w stanie wziąć się w garść i wykorzystać słabszą dyspozycję rywala po przerwie. - Nie jesteśmy "ogórkami" i stać nas na stwarzanie sobie sytuacji oraz grę na równi z każdą drużyną - stwierdził Sylwestrzak. W jego ocenie koroniarze muszą jak najszybciej zacząć seriami łapać punkty. - Brakuje nam stabilizacji, wygrania bądź zremisowania kilku spotkań z rzędu. Gramy w kratkę i nie ukrywamy, że to jest nasza bolączka. Mam nadzieję, że spotkanie z Lechem okaże się przełomowe w przekroju całego sezonu.
Kamil Sylwestrzak strzelił swoją piątą bramkę w ekstraklasie Kamil Sylwestrzak strzelił swoją piątą bramkę w ekstraklasie
Następny mecz zawodnicy Ryszarda Tarasiewicza rozegrają dopiero w przyszły poniedziałek, dlatego przynajmniej do tego momentu atmosfera w zespole powinna być budująca. - Będzie łatwiej przyjść do szatni, przywitać się z kolegami i spojrzeć sobie w oczy. Nie ma co ukrywać, że po porażce przychodzenie do szatni nie jest sympatyczne i każdy ma niesmak, że znowu się nie udało - przyznał 26-latek.

Szczęśliwy remis z "Kolejorzem" nie może przysłonić rażących błędów popełnionych przez kielczan. Bez ich wyeliminowania nie uda im się szybko wydostać ze strefy spadkowej. - Trener nam uświadomi dlaczego tak to wyglądało. Zdajemy sobie sprawę, że ten pierwszy kwadrans nie był dobry, natomiast liczy się przekrój całego meczu, a nie pierwsze kilkanaście minut - zakończył wychowanek Odry Górzyca.

Ryszard Tarasiewicz: Wierzyliśmy do końca

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×