Michał Miśkiewicz ma oferty z Azerbejdżanu i Kazachstanu. Co zrobi bramkarz?
Kontuzja, zabieg, śmierć ojca i brak klubu - to wszystko spotkało ostatnio Michała Miśkiewicza, który w ubiegłym sezonie był czołowym bramkarzem T-Mobile Ekstraklasy.
Rafał Malinowski
Były golkiper Wisły Kraków ma już za sobą zabieg (Miśkiewicz zmagał się z przepukliną dysku) i za miesiąc - półtora powinien zakończyć rehabilitację. 25-latek jest aktualnie bez klubu. Michał Miśkiewicz nie potrafił się dogadać z Białą Gwiazdą w kwestiach finansowych. - Pewnie podejmowałbym inne decyzje, ale dzisiaj to jest już tylko "gdybanie". Człowiek w życiu podejmuje różne decyzje i później musi się liczyć z konsekwencjami. Jeśli chodzi o moje rozmowy z Wisłą, to wina jest po obu stronach. Nie mam zamiaru tutaj przerzucać całej odpowiedzialności na klub, ale też nie jest tak, że Miśkiewicz zwariował i rzucił Wiśle taką kwotę, że nie było szans się dogadać. Ktoś pisał, że chciałem zarabiać milion rocznie. To był jakiś absurd. Nie wiem czy ktoś w polskiej lidze tyle zarabia - powiedział Miśkiewicz w rozmowie z Gazetą Krakowską.
Miśkiewicz, choć nie jest już zawodnikiem Wisły Kraków, cały czas czeka na zaległe pieniądze z klubu. Bramkarz liczy, że uda mu się dojść do porozumienia z Białą Gwiazdą i otrzyma on wszystkie zaległości.
Cała rozmowa w Gazecie Krakowskiej.