Podwójna tragedia Ruchu Chorzów
W niedzielę w Chorzowie miało być podwójne święto futbolu. A tymczasem kibice zobaczyli w wykonaniu Niebieskich produkt piłkarskopodobny.
Michał Piegza
To miał być miesiąc Ruchu Chorzów. Po dość pechowym odpadnięciu z europejskich pucharów piłkarze Niebieskich mogli skupić się na lidze, gdzie zajmują miejsce w końcówce tabeli.Tymczasem po dwóch remisach z Lechią i Pogonią, kiedy chorzowianie wygraną tracili w końcówce meczu, Ruch w spotkaniu z PGE GKS Bełchatów zagrał tragicznie. - Tak nie możemy się prezentować. W pierwszej połowie zagraliśmy katastrofalnie, po zmianie stron wyglądało to trochę lepiej - przyznał jeden z niewielu piłkarzy Niebieskich, do których nie można mieć zastrzeżeń, pomocnik Bartłomiej Babiarz.
W końcówce spotkania chorzowianie postawili wszystko na jedną kartę. W doliczonym czasie gry pod bramkę Arkadiusza Malarza zawędrował nawet Krzysztof Kamiński. - To był akt desperacji. Niestety nic z tego nie wyszło - powiedział golkiper.
Po dziewięciu kolejkach sytuacja Ruchu w tabeli nie wygląda zbyt różowo. - Teraz czeka nas mecz z Zawiszą. Ich sytuacja w tabeli także nie wygląda za dobrze. Ktoś w tym spotkaniu musi się przełamać i mam nadzieję, że będziemy to my - zakończył bramkarz Niebieskich.