Premierowy punkt nie cieszy Niebieskich
- Zamiast strzelić gola na 3:1, straciliśmy bramkę na 2:2. W szatni czuliśmy się, jakbyśmy stracili dwa punkty - mówi po meczu z Wisłą Kraków (2:2) Łukasz Surma z Ruchu Chorzów.
Biała Gwiazda wyszła na prowadzenie po rzucie karnym podyktowanym za faul "Maliny" właśnie na Macieju Jankowskim: - Nie trafiłem w piłkę, a kopnąłem Maćka w nogę. Nie mam pretensji do sędziego. Za kartkę też nie mam pretensji.
- W drugiej połowie to był ten stary, dobry Ruch z poprzedniego sezonu - to już opinia Łukasza Surmy. - Mieliśmy wiele przechwytów w środku pola i wychodziliśmy dużą liczbą do kontrataków i wydawało się, że rozstrzygniemy ten mecz na naszą korzyść. Tymczasem zamiast strzelić gola na 3:1, straciliśmy bramkę na 2:2. W szatni czuliśmy się, jakbyśmy stracili dwa punkty. Teraz mamy Piast, Charków i Lecha, więc musimy starać się punktować przy każdej okazji, bo jesteśmy w trochę innej sytuacji niż reszta zespołów - dodaje 36-letni pomocnik.
Jak Surma ocenia losowanie IV rundy eliminacji Ligi Europejskiej, w której Niebiescy zmierzą się z Metalistem Charków? - Marketingowo mogło być lepiej, a piłkarsko to czołówka Europy. To będzie ciężki dwumecz, a do tego dochodzi stres związany z tym, gdzie będziemy grać i nie ukrywamy, że nie jest to dla nas łatwa sytuacja.