Krzysztof Ostrowski: Ręką nie zagrywałem specjalnie

Tomasz Musiał podyktował dwa rzuty karne dla GKS-u Bełchatów w meczu ze Śląskiem Wrocław - oba za zagranie piłki ręką przez Krzysztofa Ostrowskiego. Sam "Ostry" ma inne zdanie na temat jedenastek.

Artur Długosz
Artur Długosz
Po czterech kolejkach T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Śląska Wrocław mają na swoim koncie dwa zwycięstwa i dwie porażki. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego na Stadionie Wrocław zwyciężają, ale już w meczach wyjazdowych przegrywają. W sobotę zielono-biało-czerwoni okazali się słabsi od PGE GKS-u Bełchatów. Dlaczego Śląsk u siebie gra dobrze, a na obcych terenach już zdecydowanie gorzej? - Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy to na pewno poprawiali po meczu wyjazdowym z Pogonią Szczecin. I poprawialiśmy. Mieliśmy zagrać agresywniej, było jak było, każdy widział. Musimy po prostu wyłapać to, co gramy u siebie, czyli być bliżej przeciwnika, na pewno bardziej agresywnie. To będzie przynosić efekty. Na pewno na za dużo pozwoliliśmy GKS-owi Bełchatów - komentował Krzysztof Ostrowski.
- Równie dobrze możemy sobie sami zadać to pytanie i na pewno nie znajdziemy na nie odpowiedzi. Musimy robić to, co robimy - trenować tak, jak trenujemy i zacząć grać tak, jak gramy u siebie. Tu nie ma jakiegoś przepisu, że zrobimy coś inaczej i będziemy od razu inaczej grać. Tak to jest po prostu. U siebie ostatnio wyglądaliśmy dużo lepiej, na wyjeździe z Pogonią też było gorzej. Nie mam pojęcia. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w następnym meczu wyjazdowym. Na razie trzeba pracować dalej - dodał obrońca Śląska. Sam "Ostry" meczu w Bełchatowie zbyt miło wspominać nie będzie. Tomasz Musiał przyznał bowiem dwa rzuty karne bełchatowianom - oba za zagrania ręką Ostrowskiego. Pierwszą jedenastkę Mariusz Pawełek obronił, ale przy drugiej musiał już wyciągać piłkę z siatki. - Sądzę, że te dwa pierwsze rzuty karne - to żadnego nie było. Dla nas na pewno był jeden rzut karny, bo były dwie ręki w polu karnym. Mógł sędzia równie dobrze dla nas gwizdnąć. Jest po meczu. Nie ma się nad czy użalać. Przed nami kolejne spotkanie. Trzeba przeanalizować to, co się działo w Bełchatowie i iść do przodu, innego wyjścia nie ma - zaznaczył piłkarz WKS-u.

- Ręką nie zagrywałem specjalnie. Za każdym razem piłka odbijała się najpierw od nogi, później od ręki. Nie było żadnej kontroli nad nią. Nie było to specjalne. Szczególnie w drugiej sytuacji ta piłka w ogóle nie leciała w pole karne, leciała do góry. Żadnej korzyści przeciwnik by nie miał. Jestem mocno zdziwiony, że ten karny był podyktowany - podsumował.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×