Tadeusz Pawłowski: Nazwiskami za dużo się nie zajmuję

W najbliższej kolejce Śląsk w spotkaniu wyjazdowym zmierzy się z GKS-em Bełchatów. - Oczekuję punktów - mówi bez ogródek trener WKS-u, Tadeusz Pawłowski. Szkoleniowiec wie, jak zatrzymać braci Maków.

Artur Długosz
Artur Długosz
PGE GKS Bełchatów jest beniaminkiem T-Mobile Ekstraklasy lecz jak na razie w rozgrywkach ligowych spisuje się bardzo dobrze i nie zaznał jeszcze porażki. Teraz podopiecznych Kamila Kieresia czeka potyczka ze Śląskiem Wrocław. - Mieliśmy fajny tydzień, bo zaczęliśmy go zwycięstwem nad Zawiszą Bydgoszcz, później rozegraliśmy mecz z Borussią Dortmund. Uważam, że w miarę naszych możliwości stoczyliśmy pojedynek w którym na pewno nie przyniesliśmy wstydu polskiej piłce. Co mnie cieszy, dużo pokazaliśmy młodych zawodników, którzy nie tylko mieli możliwość gry jedną czy dwie minuty, ale spędzili troszeczkę więcej czasu na boisku. Myślę, że bardzo dobrze się zaprezentowali. Kolejny mecz zagramy z GKS-em Bełchatów. Uważam, że w tym spotkaniu może paść korzystny wynik dla nas czyli remis albo zwycięstwo. Zespół widział jak gra jedna z najlepszych klubowych drużyn na świecie i jeżeli troszeczkę przeniesiemy tego na nasz grunt, to na pewno będzie to procentowało. Oczekuję wyrównanego pojedynku, mądrości mojego zespołu i kolejnych punktów - mówi szkoleniowiec WKS-u.
W towarzyskiej potyczce z Borussią Dortmund Tadeusz Pawłowski testował grę swojej drużyny w ustawieniu z trójką obrońców. - Ten eksperyment wyglądał bardzo dobrze. Gole straciliśmy też troszeczkę po błędach w ustawieniu. Myślę, że można było jeszcze lepiej pograć. Jest to fajna rzecz. Uważam, że jeżeli chcemy robić postępy, to nie możemy się zamknąć w jednym stylu, musimy być uniwersalni, musimy dostosowywać systemy gry do przeciwnika i do wyniku na boisku dlatego dobrze, że akurat w takim meczu to sprawdziliśmy, bo gdybyśmy to zagrali z jakimś normalnym przeciwnikiem, który by nas nie zmusił do prezentowania najwyższego poziomu, może byśmy nic nie zobaczyli. Widzę, że jest to system, który w przyszłości, gdy doprowadzimy go do lepszej perfekcji, będzie takim w którym w niektórych meczach będziemy mogli grać - wyjaśnia trener. Główną siłą GKS-u Bełchatów są bracia Mateusz Mak i Michał Mak. - Nie zajmuję się za dużo nazwiskami. Naturalnie bracia Makowie są na fali. Jak ich zatrzymać? Bardzo prosto. Jeśli będziemy realizowali to, co chcę. Oni są groźni w grze przodem do bramki, są szybcy z piłką. Problemy mają w grze tyłem do bramki. Trzeba będzie ich atakować, nie dać im się obrócić. Trzeba zabrać im entuzjazm. Grali w I lidze, wygrali dużo meczów, weszli do ekstraklasy i im dobrze idzie. Ta psychika budowana jest na sukcesie, trzeba im to wytrącić. Tym bardziej, że my psychicznie stoimy jeszcze lepiej - komentuje Pawłowski.

Sam opiekun zielono-biało-czerwonych uważa, że sobotnie spotkanie nie ma faworyta. - GKS Bełchatów potrafił zagrać na Legii i wygrać, poza tym widzimy też, kto jest w czubie tabeli - właśnie GKS czy Pogoń Szczecin, a przed rozgrywkami to nie byli faworyci. Myślę, że obie drużyny mają po pięćdziesiąt procent szans na zwycięstwo, a wygra ten zespół, który będzie mądrzejszy na boisku i będzie miał więcej cierpliwości i zimnej krwi do wykorzystania sytuacji - zaznacza.

Śląsk do tego spotkania przystąpi jednak osłabiony. Na boisku na pewno nie pojawią się dwaj obrońcy - Dudu Paraiba i Mariusz Pawelec. - Rafał Grodzicki jest do gry, natomiast Mariusz Pawelec do poniedziałku ma zwolnienie. Wypadł nam jeszcze Dudu, więc dwóch na pewno nie będzie w kadrze. Nie chowam się i nie mówię dyplomatycznie, że zobaczymy przed meczem. To jest pewne - nie jadą z nami do Bełchatowa. Nie są to poważne kontuzje, dlatego że w poniedziałek będą uczestniczyli w treningu. Nie chcemy jednak ryzykować. Nasza meczowa osiemnastka to będzie najsilniejszy na tę chwilę skład - podsumowuje Tadeusz Pawłowski.

Śląsk Wrocław z PGE GKS-em Bełchatów...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×