Sebastian Olszar: Powiedziałem trenerowi "tak, jestem gotowy"
Napastnik wrócił do Floty Świnoujście i generalnie do sportu w pięknym stylu. Siedem minut wystarczyło, by został bohaterem starcia z Dolcanem Ząbki. Co planuje na następne kolejki?
Sebastian Olszar pojawił się na placu w 83. minucie. W ciągu siedmiu minut udowodnił, że przez dziewięć miesięcy rozbratu z futbolem nie zapomniał jak się strzela gole. Olszar dostał podanie od Ensara Arifovicia, wziął na plecy obrońcę i spokojnie ulokował piłkę po długim rogu. Te uderzenie dało Flocie Świnoujście prowadzenie 2:1, które dowiozła do końca.
- Końcówka była nerwowa. Nie układała się nam ta druga połowa. Na przerwę zeszliśmy z prowadzeniem 1:0 i dopóki Dolcan nie wyrównał, wydawało się, że kontrolujemy wydarzenia na boisku. W końcu przyszła jednak 62. minuta i po pomyłce sędziego goście zdobyli gola. Arbiter źle ocenił sytuację stykową, którą widziałem z bliska podczas rozgrzewki i podyktował rzut wolny. Wiadomo, że chcieliśmy ten mecz wygrać i szukaliśmy tego decydującego kontrataku - opowiadał Sebastian Olszar.
Powrót Sebastiana Olszara jest optymistycznym sygnałem dla nie rozpieszczanych fanów Floty Świnoujście. Ich ulubieńcy strzelają w tym sezonie jak na lekarstwo. W jakim wymiarze może grać nowy-stary napastnik w następnych kolejkach? - Będę to na bieżąco zgłaszał trenerowi w zależności od tego, jak będę się czuć. Moje samopoczucie poprawia się i tych minut będzie z czasem coraz więcej. Czy np. połówka? Trudno powiedzieć na jakiej intensywności, bo przecież ma znaczenie czy ktoś przez 90 minut przejdzie obok meczu czy zaangażuje się mocno przez kilka minut - tłumaczył.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Pośpiechu przy wprowadzaniu Olszara chce uniknąć trener Bogusław Baniak. - Trzeba być ostrożnym. To, że ja odważyłem się w ogóle wpuścić go na boisko, to mi bóg oddał w postaci gola. Z Olszarem trzeba postępować jak z kruchą szklaneczką - to jest cały proces przygotowania fizycznego i psychologicznego. Nie można wpuścić chłopaka na połówkę i od razu oczekiwać zwycięstw. Przeciw Dolcanowi zrobił dokładnie to, co miał zrobić i jeszcze bardziej niż z gola cieszę się, że zszedł bez urazu - puentuje Baniak.