Franciszek Smuda: Zagłębie miało furę szczęścia!

- Takich meczów nie wolno przegrać. Dawno nie mieliśmy takiego przeciwnika, z którym można było grać tak łatwo - grzmi po spotkaniu z Zagłębiem Lubin (1:3) trener Wisły Kraków Franciszek Smuda.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Biała Gwiazda zostawiła w Lubinie trzy punkty, choć do 86. minuty wygrywała z Zagłębiem 1:0 po golu Łukasza Burligi. W 86. minucie do wyrównania doprowadził Manuel Curto, potem po strzale Arkadiusza Piecha i rykoszecie od Piotra Brożka piłka wpadła do siatki gości i w doliczonym czasie gry Michał Miśkiewicz nie trafił w futbolówkę, którą w światło jego bramki zagrał Michał Nalepa i ta wtoczyła się za linię bramkową.

Trener Smuda po końcowym gwizdku był zdruzgotany przebiegiem spotkania: - To był suwenir - inaczej tego nie mogę nazwać. Dużo meczów przeżyłem, ale takiego dawno nie. Dominowaliśmy, mieliśmy wszystko pod kontrolą i przegraliśmy. Szkoda wysiłku moich zawodników, bo grali w piłkę, biegali. Graliśmy to, czego wymagam od nich na treningu. Mecz układał się bardzo dobrze, ale niestety zawsze zdarzają się błędy indywidualne, ktoś je popełnia i tym razem skończyło się porażką.

Choć Wisła niemal przez pełne 90 minut absolutnie dominowała, udokumentowała tę przewagę tylko jednym golem. - Nie wymagam tego, żeby akurat ten zespół - stworzony tak, jak teraz był i jeszcze, gdy Bunoza grał z gorączką - strzelał nie wiadomo, ile bramek. Moi piłkarze chcieli sobie wypracować sytuacje takie, jak na hali, zamiast strzelać na bramkę. Nie mam do nich pretensji o to, że strzelili tylko jednego gola. Czasem jednak ta jedna bramka musi wystarczyć, zwłaszcza kiedy rządzisz i dzielisz na boisku. Takich meczów nie wolno przegrać. Dawno nie mieliśmy takiego przeciwnika, z którym można było grać tak łatwo - mówi Smuda.

Opiekun Białej Gwiazdy winą za pierwszego gola, dzięki któremu Miedziowi złapali tlen, obarczył Michała Miśkiewicza: - Ja wchodzę do bramki i to bronię! Przy pierwszej bramce bramkarz był źle ustawiony. Nie można się tak ustawić. Nie jestem trenerem bramkarzy, ale tak się nie można ustawiać. Trudno, błędy zostały już popełnione.

Po tej porażce krakowianie mają już 12 punktów straty do przewodzącej tabeli Legii Warszawa. - Nie interesuję się Legią. Co mnie obchodzi Legia albo inny klub? Ja patrzę na siebie. Te trzy punkty miały być nasze, a nie Lubina, ale gratulacje dla Zagłębia, które jednak miało furę szczęścia - kończy "Franz".

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×