Tak kibice Wisły ostrzelali Reymonta 22 (wideo)
- Kibice prowadzą wojnę, której nie mogą wygrać - przyznał po meczu z Ruchem Chorzów prezes Wisły Kraków Jacek Bednarz. Częścią "wojny" było ostrzelanie stadionu w czasie sobotniego spotkania.
Wykluczeni w ten sposób fani Wisły zebrali się pod stadionem i na początku meczu odpalili poza obiektem materiały pirotechniczne, a część z nich została wstrzelona na murawę i trybuny. Sędzia Paweł Raczkowski musiał przerwać spotkanie na kilkadziesiąt sekund.
Po spotkaniu prezes Wisły Jacek Bednarz jednoznacznie potępił to zachowanie części kibiców Białej Gwiazdy, a Ekstraklasa SA wezwała policję do intensyfikacji działań mających na celu złapanie sprawców.
- Odpalili te race zupełnie nie mając kontroli nad tym, co się działo, Race zostały odpalone w kierunku trybun, między innymi tam, gdzie siedziały dzieci! Spada raca, oślepia dzieciaka i mamy problem. Jak dalej będą się tak zachowywać, to sam pójdę do wojewody i powiem: "Niech pan zamknie stadion, bo ktoś tu może stracić życie lub zdrowie" - mówił Bednarz.
- Jest to prowokacyjny, symboliczny akt agresji i niezwykłej wręcz bezmyślności. Dodatkowo stanowił bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia osób obecnych na stadionie. Sprawcy tych czynów otwarcie kpią sobie z prawa - to z kolei komentarz wiceprezesa Ekstraklasy SA Marcina Animuckiego.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Race znów na boisku! Jacek Bednarz: Kibice prowadzą wojnę, której nie mogą wygrać