W Podbeskidziu zmienili trenera i nie żałują: Końcówka rundy nawet powyżej oczekiwań
Gdy w październiku Podbeskidzie zastępowało Czesława Michniewicza Leszkiem Ojrzyńskim, wielu patrzyło na tę zmianę sceptycznie. Czas jednak przyniósł pozytywny efekt.
Podbeskidzie wciąż znajduje się w strefie spadkowej, ale od KGHM Zagłębia Lubin jest gorsze tylko pod względem bilansu meczów bezpośrednich. Z perspektywy czasu prezes klubu z Bielska-Białej, Wojciech Borecki uważa, że roszada na stanowisku szkoleniowca była właściwym posunięciem. - Trener Leszek Ojrzyński osiągnął wyniki nawet powyżej oczekiwań, mimo że miał trudne zadanie. Nie przepracował przecież okresu przygotowawczego, przejął drużynę w bardzo ciężkim momencie, a jednak podjął wyzwanie i na razie pozostawia po sobie dobre wrażenie. Oczywiście nikt się tym nie zachłystuje. Zobaczymy co będzie dalej. Czerwiec da ostateczną odpowiedź na pytanie, czy wszystkie nasze ruchy były właściwe - zaznaczył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Mimo to sternik Podbeskidzia podkreśla, że ceni Czesława Michniewicza, któremu w październiku podziękował za współpracę. - Zabrakło dobrych wyników i to jest jedyny powód zmian w sztabie szkoleniowym. Na pewno nie mogę zarzucić trenerowi Michniewiczowi braku pomysłu. On miał swoją koncepcję i starał się ją realizować. Trudno mieć do niego większe zastrzeżenia. Na obecnym etapie staram się zresztą nie wyciągać daleko idących wniosków. Jestem zadowolony z postawy zespołu pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego, ale jak już wspominałem, kluczowa będzie sytuacja w tabeli za kilka miesięcy, a nie teraz - zakończył.