Łukasz Surma: Z piekła do nieba i z powrotem
W meczu z Lechem piłkarze Ruchu przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów. Łukasz Surma dostrzegł jeden zasadniczy problem w grze swojej ekipy.
Zdaniem doświadczonego pomocnika kluczowe były fragmenty po objęciu przez Niebieskich prowadzenia. - Po golu na 2:1 nie potrafiliśmy uspokoić gry. W naszych poczynaniach było za dużo nerwowości. Nie utrzymywaliśmy się na połowie rywala i daliśmy mu okazję do kontr. Kolejorz nie miał zresztą nic do stracenia, w dodatku bardzo pomogli mu kibice na trybunach.
Sobotnie niepowodzenie ekipy Jana Kociana było pierwszym po serii ośmiu kolejek bez porażki. - Nasza sytuacja w tabeli nie uległa znaczącym zmianom. Szkoda, bo przy ewentualnym zwycięstwie mielibyśmy już naprawdę dobrą pozycję i umocnilibyśmy się w pierwszej ósemce. Tymczasem pozostajemy na granicy i czeka nas walka do końca fazy zasadniczej. Najbliższy mecz z Lechią Gdańsk będzie o tyle istotny, że to rywal z podobnym celem, który ma tylko trzy oczka straty do nas - zakończył Surma.