Michał Masłowski: Nie potrzebujemy przerwy, bo zgrania nam nie brakuje
Michał Masłowski to jeden z jaśniejszych punktów w Zawiszy. W niedzielę 23-latek zdobył gola w meczu z Lechem Poznań, ale nic to nie dało jego drużynie.
Wielu obserwatorów, a także sami piłkarze beniaminka podkreślają, że ogólny obraz gry jest dobry, ale na wyniki negatywnie wpływają zbyt często popełniane proste błędy. - Gdy tylko zdarzy nam się strata, od razu dostajemy bramkę. Taka jest jednak ekstraklasa, trzeba się z tym liczyć i być skoncentrowanym. Spotkanie w Poznaniu to już historia, niestety na rehabilitację będziemy musieli czekać aż dwa tygodnie - oznajmił.
Sześć ligowych spotkań bez zwycięstwa to z pewnością spore obciążenie psychiczne dla bydgoszczan. - Wiadomo, chce się grać ładnie, ale też zwyciężać. Sam już nie wiem co jest lepsze. Prezentować się słabo, jednak mieć dobry wynik, czy może odwrotnie. Smutne, że tak kiepsko nam idzie - nie kryje Masłowski.
Wybawieniem dla wielu drużyn może być to, że po 30 kolejkach punkty zostaną podzielone na pół. To sprawi, że nawet duże straty ulegną znacznej redukcji. - Na obecnym etapie nikt o tym jeszcze nie myśli. Wychodząc na boisko, mamy takie samo nastawienie jak przy poprzednich zasadach - zakończył 23-letni pomocnik.
Łukasz Skrzyński: Inne drużyny popełniają więcej błędów niż my, a nie tracą tylu goli Krzysztof Kotorowski: Z każdym meczem będziemy silniejsi, zwłaszcza gdy wrócą kontuzjowani