Rafał Gikiewicz: Media skazywały nas na pożarcie
Piłkarze Śląska Wrocław pokonali Club Brugge, a między słupkami bramki drużyny Stanislava Levego świetnie spisywał się Rafał Gikiewicz. - Szczęście było po mojej stronie - mówi "Giki".
Podopieczni Stanislava Levego w pierwszym spotkaniu III rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej pokonali 1:0 faworyzowanych Belgów. - Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie, ale mimo wszystko byliśmy optymistami, chociaż media skazywały nas pożarcie. Gdybyśmy się cofnęli, na pewno Belgowie mieliby więcej miejsca i stwarzaliby więcej zagrożenia, a my podeszliśmy wysoko, nie daliśmy im pograć. Zrobiliśmy tak, jak trenerzy kazali i nakreślili. Wykonaliśmy plan w stu procentach - zaznaczył "Giki".
Sam bramkarz przynajmniej dwa razy musiał pokazać swoje umiejętności. - Przy tych moich dwóch interwencjach, szczęście było po mojej stronie. Zabrakło go w meczu przeciwko Jagiellonii. Przy pierwszej sytuacji byłem zasłonięty i w ostatniej chwili wystawiłem rękę, piłka odbiła się od słupka i mogłem ją chwycić. W drugiej sytuacji intuicyjnie się zachowałem - wyjaśnił golkiper.
W czwartkowej potyczce z bardzo dobrej strony pokazała się też defensywa Śląska. Całemu zespołowi należą się jednak pochwały, bo Śląsk po prostu rozegrał bardzo dobre spotkanie. - Trzeba pamiętać, że cały zespół broni i nie ma co się wyżywać na bramkarzu czy czwórce obrońców. Jeżeli cały zespół gra dobrze, to łatwiej jest stoperem i bramkarzowi. Z Club Brugge jako zespół zagraliśmy koncertowo w obronie. Belgowie w pierwszej połowie nie zmusili mnie do pracy - podsumował Rafał Gikiewicz.