Spadek Ruchu niemal pewny?

Czy to, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się niemożliwe stanie się faktem i Ruch Chorzów, wicemistrz Polski, spadnie z ekstraklasy?

Michał Piegza
Michał Piegza

Piłkarzom Ruchu Chorzów w bieżącym sezonie pozostały mecze na wyjeździe z Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok oraz spotkanie na własnym obiekcie z Legią Warszawa.

Po ostatnim, kompromitującym występie przeciwko Pogoni Szczecin nie jest wykluczone, że wicemistrzowie Polski do końca sezonu już nie zapunktują. Strefa spadkowa znajduje się tuż za plecami Niebieskich. Wiele wskazuje na to, że tylko od dyspozycji rywali chorzowian oraz przyznania lub nie licencji na grę w ekstraklasie Polonii Warszawa, zależeć będzie czy Ruch po raz czwarty w historii spadnie z ekstraklasy.

W przeciwieństwie do rywali w walce o ligowy byt, piłkarze z Cichej sprawiają wrażenie, że nie każdemu z nich zależy na utrzymaniu się w lidze. W piątek Niebiescy, za wyjątkiem przede wszystkim zawodzącego wcześniej, Łukasza Janoszki, nie walczyli. "Ecik" był wściekły na niektórych swoich kolegów za postawę na placu gry. - Nie tak to miało wyglądać. Przecież początek mieliśmy obiecujący - wracał pamięcią do strzału w słupek Janoszka. - Pierwsza akcja Pogoni i zaraz padł gol, a chwilę później kolejny. Dwukrotnie strzelaliśmy kontaktową bramkę, ale doprowadzić do remisu nie potrafiliśmy - denerwował się "Ecik".

Piłkarze Ruchu są zespołem, który w obecnym sezonie stracił najwięcej goli spośród wszystkich drużyn ekstraklasy. - Za dużo popełniamy błędów indywidualnych. To ma duży wpływ na to, że wpadają takie bramki – stwierdził Janoszka. - Rywale w piątek nie stworzyli sobie klarownych okazji w pierwszej połowie, a strzelili dwa gole. Wszystko przez nasze fatalne zachowanie w defensywie - powiedział skrajny obrońca Niebieskich Igor Lewczuk. - Nie można tracić tylu bramek, tym bardziej na własnym stadionie - dodał i zauważył, że ostatnio chorzowianie dużo gorzej prezentują się u siebie, niż na wyjeździe.

Po niedzielnej wygranej GKS Bełchatów nad Zagłębiem Lubin Niebiescy mają już tylko 3 punkty przewagi nad Brunatnymi. Ruch ma jednak lepszy bilans bezpośrednich gier. W Chorzowie po raz kolejny podkreślają, że zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie przekłada się to na wolę walkę i przede wszystkim liczbę punktów w tabeli. - Obecna sytuacja musi nas zmobilizować i sprawić, że w końcu zaczniemy wygrywać - wyraził nadzieję Janoszka. - Ostatnio ostrzegałem, że nasza sytuacja staje się ciężka. Teraz można już powiedzieć, że jest tragedia. Aktualnie nie możemy patrzeć tylko na siebie, ale musimy obserwować to, co robią inni - zakończył Lewczuk. - Może źle trenujemy, skoro tracimy cały czas takie same bramki - zastanawiał się napastnik Niebieskich Pavel SultesZieliński: Wrąbaliśmy się na całego

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×