Głupota Straki. Dał się sprowokować
Rysą na szkle w meczu Ruchu z Lechem stało się zachowanie pomocnika Niebieskich Gabora Straki. Po spotkaniu Słowak został sprowokowany przez Dimitrije Injaca i słusznie otrzymał czerwoną kartkę. Podobnych starć było więcej.
Wydawało się, że spotkanie z Lechem piłkarze Niebieskich zakończą bez strat. Tymczasem chwilę po zakończeniu meczu doszło do starcia pomiędzy Dimitrije Injacem i Gaborem Straką. Zaraz po końcowym gwizdku Serb złapał za szyję Słowaka, na co ten go opluł. Wszystko działo się tuż obok sędziego. Decyzja Szymona Marciniaka nie mogła być inna. Chorzowianin otrzymał czerwoną kartkę, a lechita żółtą. - Po tylu latach gry dałem się sprowokować jak junior. Injac zaczął mnie popychać, złapał rękami w okolicach gardła i coś powiedział w swoim języku. Źle zareagowałem. Powinienem powstrzymać emocje, a nie na niego pluć - żałował po spotkaniu Straka.
Wściekły stratą piłkarza był trener Ruchu Waldemar Fornalik. - Cieniem na wygranej kładzie się to wykluczenie. Tego nam zabrakło do pełni szczęścia - stwierdził Fornalik, który na pewno nie będzie mógł korzystać z usług Straki w dwóch najbliższych meczach ligowych z Jagiellonią Białystok i KGHM Zagłębiem Lubin.Dodajmy, że w 85. minucie meczu Artiom Rudnev pokazał obraźliwy gest w kierunku sędziego, co wychwyciły kamery.