Robert Maaskant dla SportoweFakty.pl: Trochę doskwiera nam zmęczenie

Przyjazd Wisły Kraków był wisienką na torcie i ukoronowaniem jubileuszu dziewięćdziesięciolecia istnienia Rakowa Częstochowa. Mistrzowie Polski w meczu towarzyskim zmierzyli się z drugoligowcem i niespodziewanie musieli uznać wyższość ekipy Jerzego Brzęczka.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka
To, co na tle nawet osłabionej ekipy Roberta Maaskanta pokazali częstochowianie przeszło najśmielsze oczekiwania kibiców. Podopieczni Jerzego Brzęczka grali jak równy z równym z gwiazdami krakowskiej drużyny i po efektownym trafieniu autorstwa Łukasza Kowalczyka mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Choć to tylko mecz sparingowy, pokonanie Białej Gwiazdy to zawsze wielka sztuka. - To fantastyczne. Rywale dokonali nieprawdopodobnej rzeczy - mówił po meczu szkoleniowiec Wisły Robert Maaskant. - Nie ulega wątpliwości, że powinniśmy wygrać to spotkanie. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, których nie wykorzystaliśmy, na czele z rzutem karnym. Nie ukrywam, że zawodnicy odczuwają trochę zmęczenie po ostatnim tygodniu, w którym skupiliśmy się na walce o awans do Ligi Mistrzów. Kosztowało nas to sporo sił. Rywale zasłużenie odnieśli zwycięstwo. Myślę, że w fajny sposób uczciliśmy obchody dziewięćdziesięciolecia istnienia Rakowa. To wielki dzień dla ludzi w tym mieście. Organizacja tego całego przedsięwzięcia była perfekcyjna. Krakowianie pod Jasną Górą stawili się bez kadrowiczów przebywających obecnie na zgrupowaniach swoich reprezentacji. Skład, jakim dysponował jednak Maaskant mógł robić wrażenie. - Przyjechaliśmy tutaj bez ośmiu podstawowych graczy, co nie zmienia jednak faktu, że dysponowaliśmy dobrym składem. Dałem szansę kilku młodym chłopakom, którzy zostali dokooptowani do drużyny. Kilku z nich miało szansę się pokazać, ale nie wykorzystali tego - podkreślał Holender. Postawa Rakowa mogła budzić podziw. Częstochowianie nie przestraszyli się wielkich nazwisk w szeregach Wisły i bez kompleksów radzili sobie z mistrzami Polski. Rozmiary zwycięstwa gospodarzy mogły być nawet większe, ale w końcówce swojej szansy nie wykorzystał Dawid Nabiałek. Zdaniem Maaskanta piłkarska młodzież w Częstochowie podąża w dobrym kierunku i przed wieloma spośród młodych graczy Rakowa stoi świetlana przyszłość. - Ciężko mi oceniać, bo widziałem naprawdę wielu piłkarzy na murawie. Trener rywali dokonał wielu zmian. Nie ulega jednak wątpliwości, że trenerzy pracujący w tym klubie wykonują wspaniałą robotę. To utalentowany zespół i spodziewam się, że za parę lat wielu z tych graczy zobaczymy w ekstraklasie - dodaje trener Wisły. Wygląda na to, że po dobrym początku sezonu krakowianie złapali zadyszkę. Po feralnym spotkaniu w Nikozji wiślacy są tylko cieniem siebie, czego efektem są dwie kolejne porażki. Czarę goryczy przelał zwłaszcza pojedynek z Lechią Gdańsk przy Reymonta, który zakończył się wygraną gości 1:0. - Myślę, że nic się nie dzieje z nami. Przegraliśmy kolejne spotkanie. Wcześniej koncentrowaliśmy się na Lidze Mistrzów. W meczu z Lechią graliśmy oczywiście o zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i pierwsze minuty będą bardzo ciężkie. Niestety straciliśmy bramkę. Nie ukrywam, że trochę doskwiera nam zmęczenie - kończy Robert Maaskant.
Robert Maaskant może mieć sporo uwag do gry swojej drużyny w ostatnim czasie
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×