Z Górnika nikt do mnie nie dzwonił - rozmowa z Adamem Nawałką, trenerem GKS Katowice

52-letni Adam Nawałka jest w opinii mediów kandydatem numer 1. do zastąpienia na posadzie trenera Górnika Zabrze Ryszarda Komornickiego. Jak mówi jednak sam zainteresowany czeka na rozmowę z działaczami GKS Katowice ewentualnego przedłużenia swojego kontraktu z klubem przy ulicy Bukowej. - Bywało ciężko, czasami sytuacja w klubie była niemalże katastroficzna. Nie ukrywam jednak, że od pewnego momentu antybiotyk traci na ważności i wówczas trzeba zastosować inną terapię - mówi tajemniczo doświadczony szkoleniowiec Gieksy.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Jak wyglądają pana rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu z GKS Katowice?

Adam Nawałka: W niedzielę wróciłem z Udine, gdzie przez ostatnie kilkanaście dni przebywałem na urlopie. Z działaczami klubu z Katowic umawialiśmy się jeszcze przed moim wyjazdem, że jeżeli zostaną spełnione moje oczekiwania co do zawodników i przebiegu okresu przygotowawczego będziemy mogli zasiąść do stołu i podjąć rozmowy.

Praca w Katowicach jest nadal dla pana interesującym wyzwaniem?

- Wspominałem już, że kilka ofert pracy w ostatnim czasie dostałem. Nie są to oferty tylko z pierwszej ligi, ale także z ekstraklasy. Wstrzymałem się jednak co do rozmów z nowymi pracodawcami dopóki nie będę wiedział jak wygląda sytuacja w Gieksie. Jeżeli działacze będą w stanie zapewnić mi odpowiednie warunki pracy to na pewno poważnie się zastanowię nad pozostaniem w Katowicach na dłużej. Efekty moich rozmów z działaczami powinny być znane w tym tygodniu i kilka następnych dni powinno przynieść decydujące rozstrzygnięcia.

Pana dalszą pracę w GKS Katowice można określić mianem mission imposible.

- Na piłkarskim rynku jestem trenerem znanym z tego, że nie boję się podejmować trudnych zadań. Wręcz przeciwnie, głównie te przyciągały moją uwagę, bo to, co wydaje się być trudne czy nie do wykonania często jest wyzwaniem pozwalającym sprawdzić się również mnie. Trudne wyzwania nie są dla mnie powodem do strachu. Dodają mojej pracy smaku i pozwalają wykrzesać dodatkową motywację.

Pana praca przy Bukowej często przypominała kopanie się z koniem, choć o dziwo to pan wychodził z większości konfrontacji zwycięsko, a wyniki przemawiały na pana korzyść.

- Kiedy decydowałem się na moją pracę w GKS Katowice miałem świadomość, że w tym klubie sytuacja jest bardzo trudna. Mimo to podjąłem się tego wyzwania i klub zawsze mógł na mnie liczyć. Teraz jednak ten czas dobiega końca. W grudniu kończy się moja umowa i jeżeli miałbym zostać przy Bukowej na dłużej muszą być spełnione konkretne warunki umożliwiające mi przyzwoite standardy pracy. Mam nadzieję, że w ostatnim czasie w Gieksie udało się działaczom wszystko poukładać i będziemy mogli porozmawiać o mojej dalszej pracy w Katowicach.

Pana cierpliwość wobec działaczy katowickiego klubu dobiega końca?

- Już wielokrotnie za mojej kadencji w GKS Katowice miałem do czynienia z podobną sytuacją i za każdym razem udawało nam się znaleźć z niej jakieś sensowne wyjście. Bywało ciężko, czasami sytuacja w klubie była niemalże katastroficzna. Nie ukrywam jednak, że od pewnego momentu antybiotyk traci na ważności i wówczas trzeba zastosować inną terapię. Jeżeli działaczom brakuje pomysłu organizacyjnego na funkcjonowanie klubu wtedy jest rzeczywiście bardzo źle.

Media donoszą, że jest pan jednym z głównych kandydatów do zastąpienia Ryszarda Komornickiego na posadzie trenera Górnika Zabrze. Jest coś na rzeczy?

- Nie chciałbym na razie komentować doniesień prasowych. Jestem w Polsce dopiero od kilkunastu godzin i nie chcę na razie odnosić się do tego typu spekulacji.

Podczas pana pobytu we Włoszech była próba jakiegoś kontaktu ze strony działaczy zabrzańskiego klubu?

- Jak już wspomniałem wcześniej byłem na urlopie i wtenczas nie rozmawiałem z żadnym z potencjalnych pracodawców. Z Górnika także nikt do mnie nie dzwonił. Na razie czekam na rozmowę z GKS-em Katowice. Kiedy ta nie przyniesie oczekiwanych efektów będziemy się zastanawiać co robić dalej.

Praca przy Roosevelta byłaby dla pana kolejnym ciekawym doświadczeniem.

- Górnik był zawsze klubem o dużych możliwościach. Jest to jeden z największych klubów w Polsce i myślę, że jego miejsce jest w ekstraklasie. Na pewno byłoby to kolejne ciekawe wyzwanie w mojej trenerskiej przygodzie, ale co do pracy w tym klubie nie chcę na razie się wypowiadać.

Mówi się, że jeżeli odejdzie pan z Katowic pozostawi pan po sobie drużynę w bardzo dobrym stanie. Runda jesienna pokazała, że Gieksa dysponuje ciekawymi zawodnikami, którymi interesują się także kluby ekstraklasy.

- Rzeczywiście w składzie drużyny jest kilku chłopaków, którzy w minionym czasie zrobili bardzo duże postępy. Mam tutaj na myśli zarówno młodszych zawodników jak Grzesiek Goncerz, Kamil Cholerzyński, Mateusz Kamiński czy Krzysiek Kaliciak, ale także zawodników bardziej doświadczonych jak Bartosz Iwan czy Adrianie Napierale. Wszyscy ci zawodnicy w minionej rundzie zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony i zainteresowanie ich zatrudnieniem przez kluby ekstraklasy może tylko cieszyć.

Jeżeli nie dogada się pan z działaczami Gieksy co do nowego kontraktu i znajdzie pan nowego pracodawcę będzie pan chciał tych zawodników ściągnąć do siebie?

- Nie chciałbym tutaj gdybać co będzie gdyby. Jak na razie czekam na rozmowy z działaczami Gieksy. Kiedy będę wiedział jakie są ich efekty, na pewno zastanowię się nad wszystkim. Teraz to jednak zwykłe spekulacje.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×