Zrobić szczecińskim kibicom niespodziankę w Bydgoszczy - rozmowa z Mikołajem Lebedyńskim, napastnikiem Pogoni Szczecin

Portowcy awansowali do fianłu Remes Pucharu Polski. Będzie to trzeci finałowy mecz w historii Pogoni. O dwumeczu z Ruchem Chorzów oraz transferze do Herthy rozmawialiśmy z Mikołajem Lebedyńskim. - Nie nam się spieszyło a Ruchowi. Nie musieliśmy przeć na bramkę, bo Pogoni remis 0:0 w zupełności wystarczał, aby przejść dalej - mówił w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl napastnik Dumy Pomorza. Czy zawodnik przejdzie do Herthy Berlin? - Nic mi nie wiadomo na ten temat - uciął wychowanek Pogoni.

Monika Błaszczyk
Monika Błaszczyk

Monika Błaszczyk: Wykorzystaliście wielką szansę, która szybko może się nie powtórzyć. Pogoń po kilkudziesięciu latach zagra wreszcie w finale Remes Pucharu Polski.

Mikołaj Lebedyński: Była to najlepsza okazja, żeby wejść do finału i zapisać się na kartach historii Pogoni Szczecin. Myślę, że w Bydgoszczy każdy zagra na 200 procent. Wydaje mi się, że mamy spore szanse, żeby pokonać Jagiellonię. Chcielibyśmy wygrać, ale Jagiellonia też tanio skóry nie sprzeda i będzie walczyć.

Jakie były założenia przed meczem?

- Nie nam się spieszyło a Ruchowi. Nie musieliśmy przeć na bramkę, bo Pogoni remis 0:0 w zupełności wystarczał, aby przejść dalej. Mieliśmy jednak swoje okazje i gdybyśmy je wykorzystali to spotkanie w Szczecinie byśmy wygrali. Z pewnością rozegraliśmy mecz bardzo dobrze taktycznie.

Kibice - to był wasz dwunasty, jeśli nie trzynasty zawodnik.

- Było to prestiżowe spotkanie, przyszło bardzo dużo kibiców, którzy tak jak i my wierzyli w awans Pogoni do finału. Z pewnością głośny doping fanów dodał nam sił, bo musieliśmy się w meczu z Ruchem sporo nabiegać i za to im dziękujemy. Chcielibyśmy zrobić szczecińskim kibicom niespodziankę w Bydgoszczy. Marzy nam się wygranie finału i przywiezienie tego pucharu do Szczecina.

Po meczu wielka radość. Przed spotkaniem odczuwaliście napięcie - stres inny niż przed zwykłym ligowym spotkaniem?

- Może nie odczuwaliśmy stresu, a koncentrowaliśmy się bardzo głęboko. Byliśmy świadomi, że stoimy przed wielką szansą. Bardzo się cieszę z faktu, iż wszyscy wyszli skupieni i zagrali z pełnym zaangażowaniem.

Mobilizowaliście się przed meczem wzajemnie?

- Na pewno powtarzaliśmy sobie, że musimy wyjść na boisko i dać z siebie maksimum. Mówiliśmy sobie, że mamy zagrać tak, by w momencie ewentualnej przegranej z Ruchem nie mieć do siebie pretensji, iż mogliśmy zagrać lepiej. Chodziło o to, żeby nie mieć pretensji do samych siebie, ale też o to, by nikt nam nie zarzucił, że mogliśmy zagrać lepiej i awansować.

Ruch was przypadkiem nie zlekceważył?

- Ciężko powiedzieć. Nie wiem jak oni podeszli do naszego zespołu. My patrzymy na siebie. Odnieśliśmy korzystny rezultat, zagraliśmy dobry mecz, awansowaliśmy do finału Pucharu Polski i jesteśmy z tego powodu szczęśliwi. Pokazaliśmy, że potrafimy grać z zespołami z ekstraklasy, bo rozgrywaliśmy przecież spotkania z Polonią, Piastem teraz Ruchem i udało nam się te drużyny wyeliminować.

Jako wychowanek - czujesz, że zrobiliście naprawdę dobry wynik, awansowaliście do finału będąc pierwszoligowcem. Pogoń do tej pory była tak wysoko w rozgrywkach pucharowych tylko dwa razy, teraz jest trzeci.

- Myślę, że to do nas jeszcze nie doszło. Z pewnością awans do finału jest dla nas jakimś sukcesem, ale trzeba pamiętać, iż jest jeszcze finał przed nami. Po meczu w Bydgoszczy będziemy patrzeć, czy zapisaliśmy się w historii Dumy Pomorza bardziej, czy mniej. Z pewnością w spotkaniu finałowym powalczymy.

Zmieńmy na koniec temat. Pojawiły się informacje, iż Mikołaj Lebedyński przechodzi do Herthy Berlin. Wychowanek Pogoni opuszcza swój macierzysty klub?

- Nic mi nie wiadomo na ten temat. Informacje o moim transferze do Berlina przeczytałem w internecie i gazetach. Do mnie nikt się nie zgłaszał z propozycją przejścia do Herthy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×