Emocje od początku do końca - relacja z meczu Lech Poznań - Tromso

W poprzednich dwóch meczach sparingowych piłkarze Lecha Poznań grali dobrze. W ostatnim spotkaniu podczas obozu w Hiszpanii podopieczni Jacka Zielińskiego zagrali słabiej, ale byli najbliżej odniesienia pierwszej wygranej w regulaminowym czasie gry. Zwycięzcę znów wyłoniły dopiero rzuty karne. W decydującej serii świetnie zachował się Jasmin Burić, który najpierw obronił jedenastkę, a potem sam pewnie ją egzekwował.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Od pierwszych minut spotkanie było niezwykle ciekawe. Norwegowie szybko objęli prowadzenie dzięki Mohammedowi Jamie, ale po czterech minutach był już remis, gdy Siergiej Kriwiec dobił piłkę po strzale Semira Stilicia.

W 15. minucie Kolejorz mógł wyjść na prowadzenie. Wyżej wymieniona dwójka znów wymieniła ze sobą piłkę i Białorusin został sfaulowany w polu karnym. Do tej pory w Hiszpanii lechici bezbłędnie wykorzystywali jedenastki, ale tym razem Bartosz Bosacki uderzył za lekko i golkiper Tromso złapał piłkę.

Norwegowie ponownie Jasmina Buricia próbowali zaskoczyć strzałami z dystansu. W obu przypadkach strzelał Jama, ale najpierw został zablokowany przez Bosackiego, a potem bramkarz Lecha nie miał problemów ze złapaniem piłki.

W bardzo dobrej sytuacji był również Vegaard Braaten, który wyprzedził Bosackiego, ale w sytuacji sam na sam nie znalazł sposobu na pokonanie Buricia. Kilkadziesiąt sekund później błąd defensywy Norwegów wykorzystali lechici. Kriwiec zagrał do Stilicia, ten z pierwszej piłki do Roberta Lewandowskiego, a napastnik Kolejorza bez najmniejszych problemów wykorzystał sytuację sam na sam z Seadem Ramoviciem. Tuż przed przerwą wyrównać mógł Tom Hogli, którego groźny strzał zza pola karnego z trudem obronił Jasmin Burić.

W 53 minucie wyrównać mógł, a właściwie powinien, Remi Johansem, lecz w dogodnej sytuacji chybił. W kolejnych minutach Norwegowie wciąż przeważali. Nie stwarzali jednak groźnych sytuacji m.in. dzięki czujności Buricia. Bramkarz Lecha nie tylko musiał uprzedzać rywali, ale również bronić ich strzały z dystansu.

W 76. minucie wreszcie było groźnie pod bramką Norwegów, gdy Bartosz Bereszyński przedarł się między obrońcami. Młody napastnik Kolejorza uderzył jednak niecelnie. W końcówce spotkania z rzutu wolnego szczęścia szukał Stilić, ale golkiper Norwegów złapał piłkę. Gdy wydawało się, że lechici odniosą pierwsze zwycięstwo w doliczonym czasie gry po rzucie rożnym wyrównał Mads Reginiussen. Sporo zamieszania w szeregach defensywnych narobił bramkarz Tromso, który powędrował w pobliże Jasmina Buricia.

Po raz trzeci w meczach Lecha w turnieju La Manga Cup zwycięzcę wyłoniły rzuty karne, które znów lepiej wykonywali lechici. Tym razem były jednak one bardzo dramatyczne. Dopiero w ósmej serii Kolejorza zapewnił sobie zwycięstwo, gdy Burić obronił strzał Tronda Groosohmichiena, a potem sam trafił do siatki.

Lech Poznań - Tromso 2:2 (2:1) k. 7:6
0:1 - Jama 4'
1:1 - Kriwiec 8'
2:1 - Lewandowski 35'
2:2 - Reginiussen 90+1'

Rzuty karne:
0:1 - Rushfeldt
1:1 - Injać
1:2 - Hogli
1:2 - Kriwiec X
1:3 - Krvarik 18
2:3 - Stilić
2:3 - Yttergard X
3:3 - Kamiński
3:4 - Jama
4:4 - Cueto
4:5 - Reginiussen
5:5 - Możdżeń
5:6 - Yndestad
6:6 - Djurdjević
6:6 - Groosohmichien X
7:6 - Burić

Skład Lecha Poznań: Burić - Szałek, Bosacki (62' Arboleda), Djurdjević, Henriquez (46' Kamiński) – Peszko (57' Cueto), Zapotoka (46' Możdżeń), Bandrowski (46' Injać), Krivets - Stilić - Lewandowski (57' Bereszyński).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×