Liverpool igrał z ogniem na boisku outsidera. Niepotrzebne nerwy mimo przewagi

Nie było niespodzianki na Turf Moor i Burnley przegrało z Liverpoolem 0:2. Zespół prowadzony przez Juergena Kloppa awansował - przynajmniej na chwilę - na pierwsze miejsce w Premier League.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Darwin Nunez świętuje gola w meczu z Burnley PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Darwin Nunez świętuje gola w meczu z Burnley
Przewaga Liverpoolu była bardzo duża, nawet jeśli końcowy wynik na to nie wskazuje. Tu w zasadzie nie było mowy o jakiejś niespodziance. Stojący w bramce gości Alisson nawet nie zdążył się pobrudzić czy spocić. On nie miał kompletnie nic do roboty, choć cały czas musiał być skoncentrowany, zwłaszcza w drugiej połowie.

Zapracowany był za to James Trafford. Co prawda już w 6. minucie musiał wyciągnąć piłkę z siatki, gdy precyzyjnym strzałem zza pola karnego zaskoczył go Darwin Nunez. Później jednak golkiper Burnley popisał się kilkoma dobrymi interwencjami.

Czasem sprzyjało mu szczęście, jak wtedy, gdy Mohamed Salah uderzył w poprzeczkę. Albo  trochę wcześniej, kiedy sędzia Paul Tierney z jakiegoś powodu nie uznał gola Liverpoolu. Strzelał Cody Gakpo, natomiast arbiter dopatrzył się przewinienia Nuneza, który walczył o piłkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali

Nie było statystyki, w której Burnley byłoby lepsze. To było bardzo nierówne starcie, ale można było taki scenariusz założyć z góry, bo jednak grał przedostatni zespół w tabeli z wiceliderem. Różnica była olbrzymia. Długimi fragmentami Liverpool bez problemu utrzymywał się przy piłce na połowie przeciwnika, nie było żadnego doskoku, bardziej agresywnego pressingu. A kiedy już Burnley odzyskiwało piłkę, to nie potrafiło wyprowadzić kontrataku.

To się zmieniło dopiero, gdy sędziowie po obejrzeniu powtórek nie uznali drugiego tego wieczora gola Liverpoolu. Po dwójkowej akcji Harveya Elliotta i Ryana Gravenbercha trafił ten pierwszy, natomiast okazało się, że będący na pozycji spalonej Salah absorbował uwagę bramkarza. Wtedy Burnley ruszyło.

Nie był to zmasowany atak, ale przynajmniej parę akcji poderwało kibiców. Po jednym z dynamicznych rajdów Wilsona Odoberta kapitalną okazję na piątym metrze miał rezerwowy Johann Gudmundsson, lecz fatalnie spudłował. Jeszcze w końcówce po koszmarnej stracie Wataru Endo dobrego kontrataku nie wykorzystał Jacob Bruun Larsen.

Podopieczni Juergena Kloppa chyba uznali, że jest już po zabawie, choć prowadzili tylko różnicą jednego gola. Bo na drugą połowę wyszedł zupełnie inny, gorszy zespół Liverpoolu. Tak jak w pierwszej części oddali czternaście strzałów i zdominowali przeciwnika, tak po zmianie stron próby gości można było policzyć na palcach jednej ręki. Nie było już mowy o żadnej kontroli. Liverpool igrał z ogniem, choć miał naprzeciwko siebie jeden z najgorszych zespołów w Premier League. Ostatecznie udało się dowieźć korzystny wynik do końcowego gwizdka sędziego.

Był on nawet bardziej okazały, bo w 90. minucie po akcji dwójki rezerwowych trafił Diogo Jota po podaniu Luisa Diaza.

Burnley FC - Liverpool FC 0:2 (0:1)
0:1 Darwin Nunez 6'
0:2 Diogo Jota 90'

Składy:

Burnley: James Trafford - Vitinho, Dara O'Shea, Jordan Beyer, Charlie Taylor - Wilson Odobert, Sander Berge, Josh Brownhill (90+2' Aaron Ramsey), Zeki Amdouni (85' Nathan Redmond), Mike Tresor (61' Johann Gudmundsson) - Lyle Foster (85' Jacob Bruun Larsen).

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Jarell Quansah, Virgil van Dijk, Joe Gomez - Harvey Elliott (67' Dominik Szoboszlai), Wataru Endo, Ryan Gravenberch (66' Curtis Jones) - Mohamed Salah, Cody Gakpo (67' Luis Diaz), Darwin Nunez (84' Diogo Jota).

Żółte kartki: Berge, O'Shea (Burnley) oraz Alexander-Arnold (Liverpool).

Sędzia: Paul Tierney.

Premier League

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Arsenal FC 36 26 5 5 88:28 83
2 Manchester City 35 25 7 3 87:33 82
3 Liverpool FC 36 23 9 4 81:38 78
4 Aston Villa 36 20 7 9 73:53 67
5 Tottenham Hotspur 35 18 6 11 69:58 60
6 Newcastle United 35 17 5 13 78:56 56
7 Chelsea FC 35 15 9 11 70:59 54
8 Manchester United 35 16 6 13 52:55 54
9 West Ham United 36 13 10 13 56:70 49
10 AFC Bournemouth 36 13 9 14 52:63 48
11 Brighton and Hove Albion 35 12 11 12 53:57 47
12 Wolverhampton Wanderers 36 13 7 16 49:60 46
13 Crystal Palace 36 12 9 15 49:56 45
14 Fulham FC 36 12 8 16 51:55 44
15 Everton 36 12 9 15 38:49 39
16 Brentford FC 36 9 9 18 52:60 36
17 Nottingham Forest 36 8 9 19 45:63 33
18 Luton Town 36 6 7 23 48:78 25
19 Burnley FC 36 5 9 22 39:74 24
20 Sheffield United 36 3 7 26 35:100 16

CZYTAJ TAKŻE:
Takich słów we Włoszech jeszcze nie było. Powiedział na głos, co myśli o Zielińskim
Nie wygrali od dwóch miesięcy. Steven Gerrard domaga się transferów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×