Szymon Marciniak o aferze z Mentzenem. "Znam tę wypowiedź"

- Mówił, że nie ma z tym żadnego problemu - oświadczył nam w weekend Sławomir Mentzen pytany o oświadczenie Szymona Marciniaka. Teraz sędzia został o to zapytany przed meczem w Bełchatowie.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Na zdjęciu Szymon Marciniak (z lewej) i Dariusz Matyśkiewicz WP SportoweFakty / Na zdjęciu Szymon Marciniak (z lewej) i Dariusz Matyśkiewicz
Polski sędzia w środę spotkał się z dziennikarzami przed spotkaniem IV ligi między GKS-em Bełchatów a Sokołem Aleksandrów Łódzki, które poprowadził. W ten sposób Marciniak uczcił 14 lat od debiutu w Ekstraklasie - właśnie na tym stadionie.

Ale tak się też złożyło, że jubileusz świętował zaraz po poprowadzonym w sobotę w Stambule finale Ligi Mistrzów Inter - Manchester City (0:1). Jednak Polakowi groziło to, że w ostatniej chwili UEFA odwoła go i nie poprowadzi finału najważniejszego europejskiego pucharu. A to dlatego, że Marciniak wcześniej wziął udział w spotkaniu, gdzie wygłosił wykład. Sęk w tym, że było to spotkanie polityka słynącego ze skrajnie prawicowych poglądów. Sławomir Mentzen w 2019 roku powiedział: "nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej".

Ta sprawa obiegła media kilka dni przed finałem Ligi Mistrzów. UEFA poważnie potraktowała ten incydent. Marciniak bowiem, jak twierdził potem w oświadczeniu - bezwiednie, wziął udział w spotkaniu ludzi prezentujących poglądy kompletnie odmienne od tych, które propaguje europejska federacja piłkarska.

ZOBACZ WIDEO: Jaka przyszłość Szymona Marciniaka? "To moment na monetyzację sukcesu"

Choć Marciniak opowiadał o swojej drodze na sędziowski szczyt, to dużym cieniem na jego wizerunku stało się powiązanie z Mentzenem.

Ostatecznie Marciniak przeprosił, powiedział, że nie miał pojęcia, u kogo występuje, a UEFA go nie zawiesiła.

"Po refleksji i dalszym dochodzeniu stało się oczywiste, że zostałem poważnie wprowadzony w błąd i całkowicie nieświadomy prawdziwej natury i powiązań wydarzenia. Nie wiedziałem, że było ono związane z polskim ruchem skrajnej prawicy. Gdybym był tego świadomy, kategorycznie odrzuciłbym zaproszenie" - przekazał arbiter w oświadczeniu.

Oświadczenie i odpowiedź polityka

Mentzen również odniósł się do tego w swoim komunikacie na Twitterze. Zamieszanie z Marciniakiem kolejny raz skomentował w ubiegły weekend podczas spotkania z wyborcami w Gdańsku. Byliśmy tam. Mentzen mówił:

- Oczywiście, że wiedział. Mówił, że nie ma z tym żadnego problemu. Pytaliśmy, czy nie będzie miał z tego problemu w FIFA, ale zapewnił, że go to nie interesuje i nie powinno takowych być - przekazał przewodniczący Konfederacji.

Następnie odniósł się do spotkania z arbitrem.

- Po jego rewelacyjnym wystąpieniu podszedłem do niego, pożegnaliśmy się i umówiliśmy na konsultacje podatkowe. Powiedział, że super impreza, że trzeba wspierać normalnych ludzi i tak rozmawiało się z Szymonem Marciniakiem. Później, jak już sprawa wybuchła, organizowaliśmy pomoc dla niego, oświadczenia, nagrania, wszystko, żeby mu pomóc. A na koniec takie oświadczenie. Strasznie słabe. Bardzo słaba samokrytyka w stylu sowieckim - ocenił Mentzen.

Pytamy Marciniaka

W środę zapytaliśmy Marciniaka o komentarz do słów polityka. Dokładnie przytoczyliśmy mu wypowiedź polityka Konfederacji.

Sędzia po raz pierwszy zabrał publicznie głos przed meczem IV ligi między GKS-em Bełchatów a Sokołem Aleksandrów Łódzki.

- Znam tę wypowiedź - przyznaje Marciniak. - Gdzie jest napisane, że ja wiedziałem? Nie ma. Jest napisane, że ktoś wiedział. Więc można sobie wmówić, że to dotyczy mnie - odpowiadał nam w Bełchatowie.

Potem Marciniak kolejny raz odniósł się do charakteru konferencji "Everest". - Wiem, gdzie byłem. Byłem na spotkaniu biznesowym. To nie miało nic wspólnego z polityką. Zawsze jestem od niej z daleka - opowiadał najlepszy polski sędzia piłkarski.

- Czy ktoś wyliczył, ile razy byłem w ostatnich dwóch latach w hospicjach, szpitalach, domach dziecka i zakładach karnych? Nauczyłem się, że życie nie zawsze jest fair. Wiem, gdzie byłem. Nie zrobiłem nic złego. Wszyscy, którzy mnie o to podejrzewają, są małymi ludźmi bez honoru i ambicji - dodał.

I przyznał, że wracając ze Stambułu z finału Ligi Mistrzów do kraju, powiedział dziennikarzom, że będzie leciał w poniedziałek. - A przylecieliśmy w niedzielę. Nie chcieliśmy, żeby nas ktoś na lotnisku atakował - zdradził.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Śladami Szymona Marciniaka. "Można przeżyć wspaniałą przygodę"
Reprezentacja ma problem. "Okazał się niezastąpiony"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×