Krzysztof Trela: Trudno wytłumaczyć dlaczego gramy dwie różne połowy

Piłkarze Stali Stalowa Wola w końcu zdobyli gola na wyjeździe. Dopiero w piątym pojedynku na obcym stadionie Stalowcy trafili do siatki rywala. Po pierwszej połowie nie zapowiadało się, że Stal trafi do siatki Górnika Łęczna. - Wydaje mi się, że w pierwszej połowie staramy się tylko przeszkadzać, a gdy stracimy gola to nam nie idzie - powiedział portalowi SportoweFakty.pl pomocnik Stalówki Krzysztof Trela.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Krzysztof Trela w spotkaniu z Górnikiem Łęczna zdobył gola. Tym razem nie udało mu się zdobyć jej ze stałego fragmentu gry, który jest mocną stroną tego piłkarza. Tym razem zawodnicy z Łęcznej byli przygotowani na ten element i nie dali się zaskoczyć. - Górnik miał nauczkę po ostatnim meczu w Stalowej Woli także chyba jakieś wnioski wyciągnęli. Cieszę się, że piłka wpadła do bramki, mimo nie tak mocnego strzału. Dobrą robotę wykonał Paweł Wasilewski, który pociągnął za sobą jednego z obrońców Górnika, a tym samym zgubił bramkarza. Na pewno remis to korzystny wynik z racji tego, że przegrywaliśmy 2:0 do przerwy i graliśmy słabo, a można nawet rzec fatalnie. W pierwszej lidze dość ciężko jest wyciągnąć wynik z 2:0 na 2:2. Uważam, że gdyby mecz trwał nieco dłużej to moglibyśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. W tej drugiej połowie prezentowaliśmy się bardzo dobrze - powiedział portalowi SportoweFakty.pl pomocnik Stalówki.

Stal po raz kolejny zagrała dwie bardzo odmienne połowy. W pierwszej Stalowcy grali słabo i stracili dwa gole. W drugiej obraz gry uległ zmianie i to ekipa z Podkarpacia była stroną atakującą - Znów dwie różne połowy i ciężko jest wytłumaczyć dlaczego tak jest. Tak samo było z Górnikiem Zabrze u siebie. Nie wiem czym to jest spowodowane. Wydaje mi się, że w pierwszej połowie staramy się tylko przeszkadzać, a gdy stracimy gola to nam nie idzie. W przerwie dostajemy mocną reprymendę od trenera i na drugą odsłonę wychodzimy całkiem inni i całkiem inaczej gramy. Jesteśmy skoncentrowani, nie ma bojaźni, każdy bierze ciężar gry na swoje barki. Nie jest to tylko 2-3 zawodników, ale cała jedenastka. Są tego konsekwencje, bowiem gramy dobrze, wyciągamy wynik i wszystko układa się po naszej myśli - dodał Trela.

Stal bardzo potrzebuje punktów. Na pewno jedno oczko zdobyte w Łęcznej jest dobrym wynikiem, ale to zupełnie za mało jak na potrzeby klubu z ulicy Hutniczej. W sobotę zielono-czarni zagrają z kolejnym zespołem z Lubelszczyzny, Motorem Lublin. - Cieszymy się z tego jednego punktu na trudnym terenie w Łęcznej. To jest nasz sukces akurat w tym przypadku. Już w sobotę gramy jednak z Motorem Lublin. Zrobimy wszystko, aby zdobyć komplet oczek. Wiadomo, że są to też derby, ale nie patrzymy już na rywala, bowiem w każdym spotkaniu musimy już zdobywać punkty. Nie możemy oglądać się na innych, tylko zwyciężać przede wszystkim na własnym stadionie. Uważam, że w sobotę zdobędziemy te trzy punkty - kontynuuje pomocnik Stalówki.

Do końca rundy zostało tylko 5 kolejek. Stalowcy mają jeszcze zaległe spotkanie ze Zniczem Pruszków. Strata do Podbeskidzia Bielsko-Biała, które zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce wynosi 8 punktów. Czasu na odrobienie strat jest bardzo mało - Tych pojedynków w tej rundzie jest coraz mniej. Pocieszające jest to, że gramy dobrze. Wierzę, że każdy sobie wszystko przemyśli i na tą potyczkę z Motorem wyjdziemy na tyle zmotywowani, że wygramy te zawody. Zrobimy wszystko, aby wyjść ze strefy spadkowej. Dwa dodatkowe spotkania z wiosny zagramy jeszcze w tym roku także jest jeszcze kilka tych gier i możliwości zdobycia kilkunastu oczek. Zrobimy wszystko, aby zdobyć te punkty - stwierdził doświadczony zawodnik Stali Stalowa Wola.

Po zmianie szkoleniowca w Stalowej Woli gra jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze uległa zmianie. Stalowcom brakuje jednak koncentracji przez całe spotkanie. Zdaniem Krzysztofa Treli nie można umniejszać zasług poprzedniemu opiekunowi Stali, Przemysławowi Cecherzowi - Na pewno trener Białek ma zupełnie inny warsztat niż nasz poprzedni szkoleniowiec Przemysław Cecherz. Laury na razie spoczywają na Januszu Białku, ale chciałbym podkreślić, że to przygotowanie do sezonu dopiero teraz wychodzi. To wzięło się z pracy z trenerem Cecherzem. Każdy ciężko pracował, treningi były dobre i efekt jest taki, że w 90 minucie nikt nie narzeka na brak zdrowia, nie łapią nas skurcze. Każdy z nas dobrze ten okres przepracował i to będzie dobry prognostyk przed najbliższymi meczami - zakończył Krzysztof Trela.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×