Piotr Pamuła: MKS zalega mi mnóstwo pieniędzy. Czekam na konkrety i przelew

- Nie dostałem ani złotówki, choć zaległości są ogromne. Czas zacząć głośno mówić o problemach. Czekam na konkrety ze strony dawnego pracodawcy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Piotr Pamuła, koszykarz Spójni Stargard.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Piotr Pamuła WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Piotr Pamuła
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W sieci ostatnio pojawiło się zdjęcie z wyrokiem koszykarskiego Trybunału Arbitrażowego, z której wynika, że wygrał pan sprawę z MKSem Dąbrowa Górnicza na kwotę ponad 115 tysięcy złotych. Jaka część kwoty trafiła na pana konto?

Piotr Pamuła, koszykarz Spójni Stargard: Nawet symboliczna złotówka nie została ze strony klubu przelana na moje konto, mimo że wyrok w tej sprawie zapadł już prawie cztery tygodnie temu. Na tym w sumie sprawa się zakończyła, bo od tego momentu nikt z władz MKSu się do mnie nie odezwał.



Orzeczenie ws. wyroku Piotra Pamuły

Ani jednego telefonu, e-maila czy SMS-a?

Dosłownie nic. Zapadł wyrok i tyle.

Co dalej?

W ostatnich dniach próbowałem zasięgnąć opinii na temat śródsezonowej weryfikacji w PLK. Wiem, że taki proces nastąpi, ale moje zmartwienie polega na tym, czy będzie on wystarczająco konsekwentny.

Z tego co udało mi się ustalić - prezes Radosław Piesiewicz jest zorientowany w pana sprawie i w trakcie śródsezonowej weryfikacji będzie ona dokładnie rozpatrzona.

Takie słowa mnie cieszą, ale jednocześnie nie uspokajają, bo wiem, jak to wszystko wygląda. Chciałbym, żeby ktoś ze strony klubu odezwał się do mnie czy mojego adwokata i jasno powiedział, kiedy mogę spodziewać się przelewu pieniędzy. Najgorsze jest to, że nic się nie dzieje. Nie ukrywam, że jestem tą całą sprawą mocno podenerwowany. Nie chciałbym, żeby doszło do takiej sytuacji, że klub się wycofa z rozgrywek, a ja nie dostanę ani grosza. Nie sądzę, żeby do tego doszło, ale trzeba myśleć o wszystkim, dlatego tak bardzo zależy mi na rozmowie z ludźmi z klubu, tym bardziej, że znamy się dość dobrze, bo współpracowaliśmy ze sobą przez kilka lat.

Jest pan w stanie podpisać kolejną ugodę na spłatę zobowiązań?

Nie, bo dostałem już tyle obietnic, że nie jestem w stanie kolejny raz zaufać władzom MKSu. Pierwsze obietnice padły już w marcu, kolejne były na przestrzeni czerwca i lipca. Dostałem zapewnienia przelewów, a niestety na moim koncie żadne pieniądze się nie pojawiły. Moją ugodą w stronę klubu było to, że zaraz po zakończeniu sezonu nie poszedłem do KTA. Wtedy MKS miałby zdecydowanie większe problemy.

Dlaczego zdecydował się pan na takie rozwiązanie?

Poniekąd wynikało to z faktu, że KTA nie był wtedy rozwiązaniem zbytnio popularnym jeśli chodzi o rozwiązywanie spraw między klubem a zawodnikiem. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to był mój błąd, który wynikał z nieświadomości i nieufności względem tego organu.

Władze MKSu wyczerpały kredyt zaufania?

Już dawno został wykorzystany. Sytuacja jest dość dziwna, bo dowiedziałem się, że inni koszykarze, którzy grali w zeszłym sezonie, otrzymali część zaległych pieniędzy. Tymczasem ja nie dostałem ani złotówki. Przez kilka lat mieliśmy dobre relacje, więc teraz zasługuje przynajmniej na rozmowę telefoniczną.

Czy nie za długo grał pan w tym klubie?

Nie, bo to było dobre miejsce do gry i rozwijania swoich umiejętności. I nadal takie by było, gdyby nie te feralne kłopoty finansowe.

Czy i jak te problemy wpływają na pana funkcjonowanie na co dzień?

Ostatnio przed meczem z MKSem rozmawiałem z trenerem Winnickim i powiedziałem mu, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, jaki luz psychiczny jest w momencie, gdy dostaję się wypłatę na czas. W Dąbrowie Górniczej tego uczucia nie mogłem zaznać, w Spójni pod tym względem jest znacznie lepiej. Na pewno te problemy mają przełożenie na codzienne funkcjonowanie, ale nie aż tak bardzo, jakby się mogło wydawać.



Furorę na Twitterze zrobił pana wpis: "Dawno zapomniane uczucie... wypłata!" Wpis zabawny, ale też pokazujący skalę problemów w niektórych klubach PLK.

Niestety w niektórych klubach nie wypłaca się pieniędzy na czas, choć powinno być to normalnością. Uznałem, że dobiegł końca okres siedzenia cicho, czas zacząć głośno mówić o problemach. Czara goryczy została już dawno przelana. Praktycznie w każdym klubie, w którym byłem dłużej, pojawiały się podobne problemy.

Jaki był najdłuższy okres, w którym nie dostawał pan pieniędzy?

W ostatnim sezonie były to 3-4 miesiące. Ciężko w ten sposób funkcjonować, tym bardziej, że koszykówka to nasz zawód. Zarobione pieniądze chcemy wykorzystać i zainwestować. A tutaj... nie ma czego planować, bo przelewów brakuje. A przecież musimy jeszcze opłacać podatki.

Zobacz inne teksty autora


ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Czy MKS spłaci wszystkie długi do końca stycznia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×